Zakraplanie mózgu

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 18/2017

publikacja 04.05.2017 00:00

Żeby komuś sprzedać głupotę, najpierw trzeba go pozbawić alternatywy.

Zakraplanie mózgu

Jadę ja sobie autem, jadę, i nagle widzę bilbord z napisem: „Szkoła to nie kościół”.

Też mi odkrycie. Każde dziecko to wie, zwłaszcza dziecko w wieku szkolnym. Ale autorzy tej osobliwej „kampanii społecznej” nie są dziećmi, więc chyba nie wiedzą. Może myślą sobie, że jeśli gdzieś do szkoły wejdą ksiądz, zakonnica albo świeccy katecheci, to zaraz biurka nauczycieli przerobią na ołtarze, a do każdej uczniowskiej ławki domontują klęcznik. Matematykę zastąpią rachunkiem sumienia, zamiast historii zrobią historię zbawienia, zaś miejsce fizyki zajmie metafizyka. A to wszystko, rzecz jasna, będzie obowiązkowe dla wszystkich.

Więc budzi się gniew wśród jakże licznych w Polsce ateistów. – Nie będzie papież pluł nam w twarz i dzieci watykanił! – zdają się krzyczeć. A my, wszyscy pozostali rodzice uczniów, mamy się do tego krzyku przyłączyć, a przynajmniej potulnie czekać, aż bojownicy uwolnią szkoły od klerofaszystowskiej opresji i religianckiej indoktrynacji.

Ja wiem, że ta akcja i jej podobne nie mają teraz żadnych szans powodzenia. Wiem też, że te rzeczy robią grupy obecnie nieznaczące, ale nie jest nieznaczące wpuszczanie w obieg publiczny fałszywych sygnałów, obliczonych na zmianę myślenia. Jak kropla drąży skałę, tak kłamstwo drąży mózg. Od lat społeczeństwa większości liczących się państw są takimi kroplami raczone i proszę, jakie dorodne dziury im się z tego porobiły. Społeczeństwa Zachodu nagle uznały, że chrześcijaństwo jest czymś dla nich szkodliwym i wszystko jest bardziej właściwe do nauczania – nawet brednie o wielości płci i dowolności ich wyboru – niż Ewangelia.

Tak właśnie działa systematyczne, namolne i wciskające się wszędzie powtarzanie tych samych haseł. Mogą być dowolnie głupie, byle były proste. Właśnie jak to: „Szkoła to nie kościół”. Co z tego, że nikt kościoła ze szkoły nie robi? Chodzi o wdrukowanie w mózgi Polaków komunikatu, że religia w szkole jest czymś złym, a jej usunięcie czymś dobrym. Bo teraz jest odwrotnie i dopóki Polacy w zdecydowanej większości popierają szkolną religię, tamci nie mogą ruszyć do przodu. A muszą, muszą, muszą! Wiedzą, że bez dobrania się do dzieci i młodzieży nie da się trwale zmienić mentalności społecznej. Są świadomi, że dopóki dzieci są uczone zgodnie z wolą rodziców, którym mózgów nie podziurawiła postchrześcijańska ideologia, niewiele osiągną. Jak tu na jednej lekcji wpychać małolatom do głów gendery i inne seksedukacje, gdy na drugiej ktoś inny im je stamtąd zaraz wypchnie? Jak truć, gdy pod ręką jest odtrutka?

Szkoła to nie kościół, owszem. Ale jakoś zawsze tak w Polsce było, że gdy ktoś o tym gadał, to po to, żeby religię zastąpić jakimś współczesnym zabobonem.

* * * * *

Miłość obrońców

Nieznani sprawcy włamali się na teren posesji ministra środowiska Jana Szyszki, ponacinali świerki, powybijali szyby w jego domu, zniszczyli wiszące w środku trofea myśliwskie i zostawili tam zakrwawioną siekierę. Internet zareagował na to mnóstwem radosnych komentarzy „obrońców przyrody”, które sprowadzały się do takiego oto przesłania: „Dobrze mu tak, temu sprawcy eksterminacji drzew i mordercy bażantów”. Wiadomo, obrona przyrody wymaga ofiar. Wśród ludzi.

Opcja partyjna

Szef Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej w USA Tom Perez powiedział, że aborcja jest wartością fundamentalną i każdy członek tej partii oraz każdy jej kandydat na państwowe stanowisko powinien ją popierać. Jak widać, tamtejsi demokraci szukają wyrazistości i zwierają szyki. Ciekawe jednak, jakimi drogami idą ich myśli skoro prowadzą do wniosku, że zabijanie dzieci jest wartością, i to fundamentalną. Chociaż… Jeśli dla kogoś wartość to tylko pieniądze, to i fundamentu innego nie zna. Taki aborcyjny fundamentalizm.

Babcina czułość

Skoro o USA i o aborcji mowa, to niejaka Julia Kahrl zainicjowała tam akcję „Babcie za prawami reprodukcyjnymi”. Czyli za aborcją. Aborcyjny gigant Planned Parenthood opublikował na swoim Twitterze zdjęcie pani Kahrl z dwiema wnuczkami. Cała trójka ma koszulki z napisem „Moja babcia walczy o moje prawa”. Widać w przypadku tych dwu wnuczek akurat ktoś nie skorzystał ze swoich praw.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.