Woła on swoje owce po imieniu J 10,3
Małgorzata Gajos /Foto Gość
Najbardziej poruszyło mnie w dzisiejszej Ewangelii zdanie, że Jezus woła swoje owce po imieniu, czyli zna każdą z nich. Imię jest dla nas czymś, co nas charakteryzuje i sprawia, że przestajemy być anonimowi. Pan Jezus dba o to, by Jego owieczki czuły, że są dla Niego ważne i wyjątkowe. Zachwyca mnie piękno tej Ewangelii i podkreślenie tego, że „woła je po imieniu”. Równie dobrze ewangelista mógłby pominąć to zdanie, uznając je za mało istotną wzmiankę, bo przecież można wyczytać o wiele istotniejsze fakty niż ten, że owce są wołane po imieniu. A jednak! Wbrew pozorom jest to bardzo ważne!
Na co dzień pracuję z młodzieżą. Miałam niedawno taką sytuację, że wychowanka, która nie jest moją bezpośrednią podopieczną, jest z innej grupy wychowawczej, poprosiła mnie o coś. Po czym stwierdziła, że i tak nie wiem, jak ona się nazywa. Bardzo się zdziwiła, kiedy okazało się, że doskonale znam nie tylko jej imię, ale i nazwisko. Zobaczyłam w jej oczach coś pięknego – zrobiły się takie ciepłe, jakbym tylko tym, że wiem, jak się nazywa, skruszyła dystans „nieznajomości”.
To właśnie jest najpiękniejsze w tym fragmencie – że Pan Jezus wie, kim jesteśmy, mimo że my nie zawsze jesteśmy blisko Niego. •
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.