Prawie jak Liga Mistrzów

ks. Jerzy Szymik

|

GN 16/2017

publikacja 20.04.2017 00:00

Zawsze przytakuj, nie upominaj złych, z deprawatorami buduj pokój.

Prawie jak Liga Mistrzów

Chciałbym i ja uczcić 90. urodziny Benedykta XVI. Cóż to za dar (policzmy: gdyby Jan Paweł II dożył dziewięćdziesiątki, to byłby z nami jeszcze w dniach katastrofy smoleńskiej)...

A uczczę tak: jakiś czas temu dla pewnego periodyku miałem napisać rozważanie na temat współczesnych pokus księżowskich. Przeczytałem więc pod tym kątem teksty Ratzingera poświęcone sakramentowi święceń. I tu crème de la crème tamtej pracy, sama jej esencja. Intuicje i podpowiedzi są autorstwa Benedykta XVI, słowa i podrasowanie – moje.

Jak jest dzisiaj kuszony ksiądz (a za nim i każdy chrześcijanin)? Kusiciel mówi tak: nie daj się wysłać do faraona, nie dźwigaj ciężaru Boga. Niech cię zostawi w spokoju, wystarczająco dużo Mu dałeś. Bądź czymś w rodzaju dalekopisu przekazującego Jego słowa, lecz nie wiąż z Jego sprawą swego losu, nie dolewaj do niej własnej krwi. Nie daj się tej posłudze zabić. Nie wkładaj palca między drzwi, którymi trzaskają Bóg i świat. Zawsze przytakuj, nie upominaj złych, z deprawatorami buduj pokój – po prostu; czy to złe budować pokój na ziemi? Czyż pacyfizm nie jest piękną cnotą? Nie bolej z byle powodu, pamiętaj, że zmieniają się czasy, mamy już wiek XXI, nie zauważyłeś? Nigdy nie należy mówić „nie” swoim czasom (czy będziesz żył w innych?). Przecież o życiu ludzi epoki najnowszych technologii nie może decydować ta sama Ewangelia, w której nieokrzesani rybacy znad jeziora Genezaret znajdowali odpowiedzi na swoje pytania i na swoje nieucywilizowane życie. Chcesz wchodzić w konflikt z własnymi owcami, do których cię posłał? Zgoda jest lepsza od wojny. Potraktuj to, co robisz, jako sposób na ciekawe życie, coś jak rozwijające hobby. Spróbuj stępić bądź obejść oścień celibatu (w drobnej monecie nabądź ponownie to, co przedtem wypłaciłeś w grubej walucie). Dbaj o wizerunek, troszcz się bardziej o PR niż o zbawienie duszy, przecież On jest miłosierny. Nie wyostrzaj konturów wiary (kto by tu mówił o zamazywaniu!). Generalnie: nie dawaj nikomu powodów do tego, by cię chcieli ukrzyżować albo domagali się twojej głowy na misie. To nieapetyczne. Misa jest na owoce.

Twoją wierność mojej sprawie poznam po twoim smutku. I po smutku twoich owiec. Bądź sługą ich smutku – kończy Kusiciel.

Mój wiersz na koniec. Z dedykacją dla siebie (ku przestrodze), dla moich braci w koloratkach i dla wszystkich moich sióstr i braci. Wszyscy bowiem gramy w tym samym meczu. Wiersz nosi tytuł „Prawie jak Liga Mistrzów”:

Kiedy podczas pewnej naukowej sesji powiedziałem o katolickim Kościele coś niepoprawnego politycznie (zbyt dobrego), mój kolega nie wytrzymał nerwowo i dostało mi się za wstecznictwo. Przyda mi się ta nauczka: o Kościele nigdy za dobrze, zawsze krytycznie i z zatroskanym obliczem. Zapamiętam.

Mój kolega długie lata się męczy, grając w drużynie, która gra przeciw Barcelonie, a ta, jak wiadomo, stale prowadzi atak pozycyjny. Mój kolega duszpasterzuje w wielkich miastach, czyli stale gra na wyjeździe, jakby zawsze na Camp Nou. Publiczność jest przeciwko.

A przecież zna języki, ma wysokie IQ, zna się na wicach i wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej niż z wnętrza przepoconej sutanny. Stąd agresja. Mamy bowiem tak niski procent posiadania piłki (jak to z Barceloną), że wielu nie wytrzymuje nerwowo. Mój kolega jest tak zdesperowany, że jako defensywny pomocnik z ambicjami rozgrywającego z bezsilności zaczyna atakować wślizgami własnych napastników. Rozwiązaniem byłby transfer do Barcelony.

Mój kolega ma doskonałą wydolność i Barcelona chce go kupić. Potrzebują kogoś, kto dobrze zna przeciwnika i odetnie jego atak od podań. Dla Barcy, wiadomo, nikt nie jest zbyt drogi. Ale mam nadzieję, że mojego kolegę uratuje przed założeniem koszulki blaugrana słabe wyszkolenie techniczne.

Prawdopodobnie nie wyjdziemy w tych latach z grupy, ale dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe (twierdzą Kazimierz Górski i katechizm katolicki). Nawet finał. Ale i to, że mój kolega będzie ich Messim. Ale i to, że puchar będzie nasz.

Bo piłka jest okrągła, a bramki są dwie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.