Smoleńsk w okowach polityki

Bogumił Łoziński

|

GN 16/2017

publikacja 20.04.2017 00:00

U źródeł tragedii smoleńskiej, ale także niemożności odkrycia prawdy o jej okolicznościach, leży chora polska polityka.

Obywatele RP i ich lider Paweł Kasprzak w drodze przed Pałac Prezydencki, gdzie odbywają się uroczystości 7. rocznicy katastrofy. Obywatele RP i ich lider Paweł Kasprzak w drodze przed Pałac Prezydencki, gdzie odbywają się uroczystości 7. rocznicy katastrofy.
Jacek Turczyk /pap

Po siedmiu latach od katastrofy smoleńskiej dochodzę do wniosku, że negatywne zjawiska, jakie są z nią związane, wynikają z patologicznej formy polityki uprawianej w Polsce, a dokładnie wojny, jaką Platforma Obywatelska prowadzi przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Ktoś pomyśli, że będzie to tekst wpisujący się w spór polsko-polski po stronie PiS. Jednak według mnie nie da się zrozumieć momentu, do którego doszliśmy w sporze o okoliczności katastrofy, bez analizy źródeł postępowania głównych aktorów sceny politycznej. Przyznaję, że ze strony PiS-u pojawiają się zachowania, które również oceniam negatywnie, np. oskarżenia o zamach, któremu towarzyszyła sztuczna mgła, czy twierdzenie o przeżyciu katastrofy przez trzy osoby, które potem zostały dobite. Jednak takie działania są niewspółmierne do skali pogardy i cynizmu środowiska PO. Postawa PiS na pewno nie była powodem tragedii i nie uniemożliwiała dochodzenia do prawdy. Wprost przeciwnie, partia ta robi wszystko, choć czasem po omacku, wyciągając zbyt daleko idące wnioski, aby odkryć, co się stało.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.