Kłująca Ewangelia

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 14/2017

publikacja 06.04.2017 00:00

Modlisz się? Nie musisz odpowiadać – to widać.

Kłująca Ewangelia

Niedawny okładkowy tekst „Newsweeka” o wychowaniu religijnym w rodzinnym domu prezydenta Andrzeja Dudy nie zawierał nic sensacyjnego, bo cóż w tym dziwnego, że katolicka rodzina zachowuje się jak katolicka rodzina? Wspólna modlitwa, comiesięczna spowiedź, udział we Mszach św. – no generalnie dla katolika oczywiste rzeczy. A jednak właśnie ta oczywistość spowodowała falę komentarzy. Że rodzice zmuszali przyszłego prezydenta do praktyk religijnych, że go sformatowali – takie rzeczy.

„Dziecko nie jest własnością rodziców, by je szykanowali” – rozgniewała się jakaś czytelniczka na stronie gosc.pl. Ktoś inny napisał: „Prezydent akcentujący ostentacyjnie swoje prywatne przekonania religijne, robiący z nich swój herb – tak do końca normalny nie jest”.

Rodzi się pytanie, skąd my mamy tylu katolików tak głęboko niechętnych katolicyzmowi? Skąd bierze się ta ich gorąca potrzeba ochronienia społeczeństwa przed objawami i skutkami żywej wiary?

I nasuwa się odpowiedź: u większości z nich tak nie było. Oni wyrośli w środowisku katolicyzmu bezobjawowego. Może zjawiali się w kościele, spełniając podstawowe obowiązki, ale do domu niczego stamtąd nie przynosili. Nie modlili się razem jako rodzina ani rano, ani wieczorem, ani przed posiłkiem, ani w ogóle nigdy. Rodzice ich nigdy nie błogosławili, nawet krzyżykiem na czole. Wyrośli więc w przekonaniu, że życie Ewangelią jest jak yeti – wszyscy słyszeli, nikt nie widział.

Wieść, że w jakiejś rodzinie ludzie się modlą, musi wywołać irytację kogoś, kto uważa się za katolika, ale ma w nosie relację z Bogiem – własną i całej rodziny. Ktoś taki ma dwa wyjścia: albo coś zrobi ze sobą, albo spróbuje zrobić coś z „tymi dewotami”. Albo się nawróci, albo dorobi „teologię” do swojej duchowej nijakości. To drugie polega na wyśmiewaniu tych, których zachowanie powoduje jego wyrzut sumienia.

I to właśnie zaobserwowaliśmy w kontekście publikacji w „Newsweeku”. Wielu się wtedy zapowietrzyło: Jak to? Prezydent się modli i tego nie ukrywa? Co za skandaliczna ostentacja!

Ha – tak to jest na tym świecie, że to, czym człowiek żyje, musi wyjść na jaw. Kto oddycha powietrzem, ten ostentacyjnie żyje, kto nie oddycha, staje się ostentacyjnym nieboszczykiem.

Kto żyje w Bogu, ten żyje Nim wszędzie – i to ma swoje dobre skutki w każdej dziedzinie; kto się Boga wstydzi, wstydzi się Go wszędzie – i to fatalnie skutkuje w każdej dziedzinie.

Społeczeństwo wiedziało, że wybiera na prezydenta katolika – i ma katolika. Może to sprzeczne z praktyką tego świata, w którym prywatnie możesz być kim chcesz, ale publicznie możesz być tylko nikim.

Kupujemy to?

 

* * * * *

Prawo do deprawacji

Homolobby nie ustaje w wysiłkach zmiany prawa w Polsce tak, aby możliwe było prawne zawieranie związków osób tej samej płci. W tym celu dwie pary Polaków ubiegających się o zawarcie rejestrowanego związku partnerskiego zdobyły konieczną dokumentację i kierują swą sprawę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Liczą na orzeczenie podobne do tego, jakie ETPC wydał w 2015 r., nakazując Włochom prawną instytucjonalizację homoseksualnych związków partnerskich. Sędziowie uznali wówczas, że odmowa rejestracji związku partnerskiego osób tej samej płci narusza Europejską Konwencję Praw Człowieka. Ha, czyli prawem człowieka jest związać się z kimkolwiek, jeśli tylko ma na to ochotę? Jeśli tak, niebawem zacznie się batalia o zawarcie związku partnerskiego z czymkolwiek. Jeśli ten świat się nie zawali, to tak będzie, bo – jeśli jest na to zgoda – po każdym zboczonym pomyśle przychodzi jeszcze bardziej zboczony.

Przymus druku

Drukarz z Łodzi, który odmówił wydrukowania plakatów dla fundacji LGBT, został uznany przez sąd dla Łodzi-Widzewa za winnego wykroczenia. Sąd odstąpił od wymierzenia kary, nie miał jednak wątpliwości, że do wykroczenia doszło. Uznał, że osoba gotowa do świadczenia usługi nie ma prawa do wyboru swych klientów. Dodał też, że sumienie i wartości nie oznaczają, że można odmówić wykonania usługi. Inaczej mówiąc: sumienie nie oznacza, że masz prawo go używać. Ale może wymiar sprawiedliwości nie skompromituje się do szczętu: będzie apelacja.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.