Jak przespać papieża

Jacek Dziedzina Jacek Dziedzina

publikacja 05.04.2017 11:39

Czy i kiedy abdykuje? Kto po nim? A kiedy ten nowy abdykuje? I kto po nim...

Wygląda na to, że zamiast życia w nieustannym adwencie, stanie oczekiwania na powtórne przyjście Chrystusa i słuchanie, co Duch mówi do Kościoła dzisiaj przez Piotra, znaleźliśmy mniej wymagającą formę: „przeczekiwanie” pontyfikatów kolejnych papieży. Już o Benedykcie XVI mówiono, że to „papież przejściowy”, tym samym ignorując całe bogactwo myśli i ducha, jakie zostawił Kościołowi. Nerwowe przestępowanie z nogi na nogę i bawienie się we wróżenie, kto po Ratzingerze „naprawdę” będzie rządził Kościołem, skończyło się rozdziawioną buzią, gdy „pewny następca”, kard. Scola, nie dość, że papieżem nie został, to jeszcze teraz ogłosił, że po przejściu na emeryturę będzie służył jako zwykły ksiądz w rodzinnej parafii. Żadnej w tym logiki. Medialnej.

Teraz jest podobnie – przestępowanie z nogi na nogę w oczekiwaniu na dzień, w którym Franciszek pójdzie w ślady Benedykta, to marnowanie czasu – tak, jak marnowano go przy Benedykcie. Nie wiem na przykład, po co ks. Adolfo Nicolas, emerytowany generał jezuitów, napisał w hiszpańskim piśmie tekst o tym, że Franciszek rozważa podjęcie wyzwania, jakim może być ustąpienie z urzędu. Wiemy o tym od samego Franciszka, który już o tym kiedyś powiedział. I wystarczy. Bo ta zapowiedź ewentualnej rezygnacji z urzędu bynajmniej nie jest programem tego pontyfikatu. Intensywny program realizuje w wielu innych obszarach. I to one powinny być w centrum zainteresowania mediów i środowisk katolickich (tak, jak robi to w najbliższy czwartek KUL i „Więź”, organizując w Lublinie poważną dyskusję na temat „Amoris laetitia”). O ile jednak ks. Nicolas mógł sobie popełnić „cichy” tekst, to już traktowanie jego fragmentów jako elektryzującego rzekomo newsa, krążącego po wszystkich możliwych portalach, również – a nawet głównie – katolickich, świadczy o jakimś niedobrym przestawieniu akcentów. Przeczekiwanie papieża, który jakoś uwiera, musi skończyć się kolejnym rozczarowaniem, gdy kolejny papież też nie spełni wymogów medialnej logiki. Nie ma na to czasu.