Nalegam!

Zapowiedział, że poznamy „po owocach”. A tu człowiek czeka i czeka, i jedynym owocem, jaki dostrzega, jest figa z makiem.

Co zrobić? Czekać dalej. Panie, Panowie, oto „krótki poradnik dla zniechęconych”.

Od kilku miesięcy we wspólnocie doświadczamy tego, że Bóg spełnia obietnice, które usłyszeliśmy przed kilku czy nawet kilkunastu laty. Bywały chwile, że chcieliśmy na drzwiach kościoła wywiesić klepsydrę z prośbą o „zdrowaśkę” za śp. Diakonię Modlitwy. Na spotkania przychodziła garstka. Nie było w nas żadnego żaru. „Wytrwajcie. Jezus nie miał więcej przyjaciół” – pocieszał nas o. Augustyn Pelanowski. Trudno było zaufać tym słowom.

W ubiegłym roku rozpoczęliśmy cykl nauk na temat Bożych obietnic. W czasie pierwszej konferencji ks. Szymon Kiera mówił o El Emmunah – Bogu, który jest wierny swym obietnicom.

On już taki jest. To leży w Jego naturze. Jeśli mówi, że „ta choroba nie zmierza ku śmierci”, to znaczy, że ostatecznie zakończy się eksplozją życia. Nawet jeśli trup już śmierdzi, a wszystkie okoliczności przyrody krzyczą, że tym razem się pomylił.

Mamy siać, podlewać, „robić swoje”. Do Niego należy reszta. „Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost” (1 Kor 3,6).

Dziedzicami obietnic stajemy się przez wiarę i cierpliwość (Hbr 6,12).

Pierre-Marie Delfieux, założyciel Monastycznych Wspólnot Jerozolimskich, przypominał: „Twoja wytrwałość, choćby się miała stać natręctwem, zostanie wysłuchana. Właśnie dlatego, że nalegasz, Bóg wstanie i da ci to, czego ci potrzeba”.

Jeśli On coś obiecał, dotrzyma słowa. Bóg raczy wiedzieć kiedy.