Ekspertka: Są kobiety, którym 500 Plus pozwoliło uwolnić się od przemocy

PAP

publikacja 31.03.2017 08:38

Są kobiety, którym 500 Plus pozwoliło uwolnić się od sprawcy przemocy, wyprowadzić się z domu, usamodzielnić - mówi kierowniczka pogotowia dla ofiar przemocy "Niebieska Linia" Renata Durda. Jak dodaje, są to na razie pojedyncze przypadki, ale można to uznać za obiecujący trend.

Ekspertka: Są kobiety, którym 500 Plus pozwoliło uwolnić się od przemocy Nasos Zovoilis / CC 2.0

"U nas program 500 Plus widziany jest w trzech perspektywach; jedna jest pozytywna, dwie pozostałe nieco mniej optymistyczne" - powiedziała PAP Durda. Jak podkreśliła, niewątpliwie pozytywnym efektem 500 Plus są przypadki - - na razie tylko pojedyncze - kobiet, które dzięki temu, że dostały pieniądze z programu, podjęły decyzję, żeby się wyprowadzić z domu, uwolnić od sprawcy przemocy.

"Te kobiety wreszcie mają jakiekolwiek pieniądze, którymi same mogą dysponować. Ponieważ wiedzą, że te pieniądze będą co miesiąc - bo alimenty albo są albo ich nie ma, a 500 plus jednak jest regularnie - podjęły decyzję o wyprowadzce, bo mają za co wynająć mieszkanie, usamodzielnienie się, więc stawiają na odejście od sprawcy i niezależność" - mówiła ekspertka.

"To jest obiecujący trend. Cieszy, że te kobiety przeznaczają pieniądze z 500 Plus na obronę siebie i dzieci. Pytanie tylko, ile to będzie trwało, bo często, gdy się wyprowadzają, to zaczynają się problemy, w tym także walka o te pieniądze. Ale na pewno mogą one pomóc w podjęciu decyzji o zmianie swojego życia, czyli zrobieniu tego najtrudniejszego, pierwszego kroku" - powiedziała.

Durda zwróciła uwagę, że często są to kobiety, które potrafią gospodarować małymi pieniędzmi. "Paradoksalnie, sprawca je tego nauczył, wydzielając im pieniądze przez lata, więc są naprawdę biegłe w tym, jak zapewnić za niewielkie pieniądze byt swojej rodzinie" - dodała.

Wskazała jednak, że są również osoby, które przez to, że rodzina dostaje 500 Plus, zrobiły krok w tył, jeśli chodzi o próbę zmiany swojego życia. "To je osadza w takich realiach: jest lepiej, nie ma sensu nic zmieniać, bo przecież każda zmiana to stres. To jest też grupa, która wycofała się z kontaktu z różnymi służbami społecznymi, bo te służby były im potrzebne głównie do tego, by łatać dziury finansowe. W związku z tym nie wpuszczają pracowników socjalnych do domu, nie przychodzą do różnych miejsc, gdzie udziela się pomocy i pracuje z nimi psychologicznie" - powiedziała Durda.

Zwróciła uwagę, że jest też grupa kobiet, które nie dostały zgody od partnera na pobieranie tych środków. "Są przypadki, że partner zabiera świadczenie i nie daje ich kobiecie czy dzieciom, tylko sam je wydziela. Mamy też sytuacje, gdy kobiety nie godzą się, by partner dostał te pieniądze, boją się, że je np. przepije, a on z kolei nie wyraża zgody, by partnerka brała świadczenie, bo boi się, że ona się usamodzielni i odejdzie. To są rodziny, które choć uprawnione, nie biorą 500 Plus, bo nie są w stanie się dogadać w tej sprawie" - powiedziała Durda.

"Oczywiście gros rodzin właściwie wykorzystuje te pieniądze, na potrzeby dzieci, ale one do nas nie trafiają; my mamy kontakt z osobami w szczególnej sytuacji, dotkniętymi problemem przemocy" - zastrzegła ekspertka.

Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" Instytutu Psychologii Zdrowia działa od 1995 r. Poza pomocą ofiarom przemocy, prowadzi też szkolenia z zakresu przeciwdziałania przemocy w rodzinie, adresowane m.in. do osób zawodowo zajmujących się tym problemem, policji i innych służb, organizacji pozarządowych.

Świadczenie z programu 500 Plus przysługuje na każde drugie i kolejne dziecko, a w mniej zamożnych rodzinach również na pierwsze. Po starcie programu (1 kwietnia zeszłego roku) gminy miały trzy miesiące na pierwsze wypłaty, w związku z czym pod koniec czerwca wielu beneficjentów otrzymało skumulowane świadczenia za trzy miesiące - dla wielu osób były to znaczące kwoty (np. przy świadczeniu na trójkę dzieci - 4,5 tys. zł), pozwalające na poczynienie wydatków, na jakie wcześniej nie mogły sobie pozwolić.