Tylko dla dorosłych

ks. Jerzy Szymik

|

GN 12/2017

publikacja 23.03.2017 00:00

Wiedza na temat aktualnych wcieleń diabła jest w naszym Kościele zdecydowanie zbyt mała (i niechciana).

Tylko dla dorosłych

Byli Państwo na „Wyklętym” Łęckiego? Gorąco polecam. Znakomity film.

Kiedy kilka dni wcześniej stałem w kolejce po bilet na „Pokot” Agnieszki Holland (najciekawsza była publiczność, to szczególne wielkomiejskie połączenie: Greenpeace + podstarzali hippisi + czarny poniedziałek), słyszałem, jak kobieta mówi do mężczyzny: „Patrz, kochanie, ulotka zapowiadająca »Knives out« Wojcieszka, słyszałam, że to odtrutka na »Wyklętego«, specjalny pokaz z udziałem reżysera jest 1 marca, w Środę Popielcową, pójdziemy?”. „Mam nadzieję, że podadzą kiełbasę” – zagruchał przymilnie do partnerki 70-letni hippis, na moje oko weganin. Wziąłem ulotkę do ręki. Zaczynała się zdaniem: „Polska jest zajebista, a my jesteśmy najlepszym pokoleniem”.

À propos „zajebistej Polski”: w tych kwestiach niezawodna bywa zawsze „Gazeta Wyborcza”. W jej „Książkach” (grudzień 2016) znajduje się następująca teza, która wyszła spod pióra Janusza Rudnickiego: „jeśliby polskie prostytutki zarażone kiłą lub syfilisem uchylały się od przymusowego leczenia i jako takie, z taką właśnie bronią biologiczną w pochwie, spółkowały z Niemcami, więcej byłoby z tej armii pożytku niż z działalności Armii Krajowej, a już na pewno z powstania warszawskiego”.

Za cytat najmocniej przepraszam, a jednocześnie tych, którzy myślą, że się przesłyszeli, zachęcam do ponownego jego przeczytania. To niemożliwe, by coś takiego pomyśleć, napisać i wydrukować? W czasach „Klątwy” wszystko jest możliwe i wszystko nadaje się do zbezczeszczenia.

Co na to feministki z „Wysokich Obcasów”, sobotniego dodatku do „Gazety Wyborczej”? W numerze z 11 marca 2017 opiewają kobiecą masturbację, samowystarczalność, ellaOne i powrót do praktyk prasłowiańskich czarownic. Bohaterem wydania jest łechtaczka. Okładka numeru jest kolorowanką: używając różowej i czerwonej kredki, możemy sobie całą anatomię łechtaczki namalować.

Raz jeszcze przepraszam. Ale uważam, że wiedza na temat aktualnych wcieleń diabła jest w naszym Kościele zdecydowanie zbyt mała (i niechciana). Przyczyn spadku liczby dominicantes szukamy zazwyczaj w niedomogach duszpasterstwa, błędach kleru, dobrobycie wiernych (żadnej z nich nie lekceważę). Tymczasem tuż obok apokaliptyczna Wielka Nierządnica walczy skutecznie o rząd dusz i deprawuje młodych w modernizacyjnej masce. Praca takich np. „Wysokich Obcasów” w wyrywaniu młodych wielkomiejskich Polek z Kościoła (i w ich tresurze w nienawiści do mężczyzn) jest nie do przecenienia. Musimy próbować pojąć to, co tłumaczył Paweł mieszkańcom wielkomiejskiego Efezu: „Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich” (6,12). Diabeł nie lubi demaskacji, kiedy się go pokazuje bez przebrań, nagiego, w całej jego obrzydliwości.

Wróćmy do naszego „Wyklętego”. Mariusz Solecki, katowicki polonista, zredagował i opublikował właśnie wspaniałą „Antologię wierszy o żołnierzach wyklętych” (Ministerstwo Obrony Narodowej, Warszawa 2017). Nosi tytuł „Płaszcz chwały” i jej lektura chwyta za serce i gardło. Gorąco polecam. Tytuł pochodzi od nieznanego autora, który w 1946 roku pisał:

O Boże, chciałbym zapytać Ciebie, Jakich Polaków najwięcej w niebie? (głos z góry) Płaszczem mej chwały, blaskiem okryci Są tutaj wszyscy „polscy bandyci”

„oni widzieli tylko beton/ prostokąt okna z gęstą kratą/ i plamę w rogu (…) tutaj leżeli w brzask ostatni/ gdy mówić już nie mogli/ zresztą do kogo/ zresztą o czym/ żywi jak ból wpisany w kontur ciała/ aż do krawędzi przytomności/ aż do krawędzi nocy/ czy coś słyszeli/ oprócz dudnienia zbitych nerek/ szmeru krwotoku” – pisze Barbara Jęczowa. Herbert zaś w słynnych „Wilkach” zanotował: „nie opłakała ich Elektra/ nie pogrzebała Antygona”.

A jednak anonimowa „Modlitwa więzienna” krążąca po więzieniu mokotowskim w 1951 roku przekracza grecką tragedię w stronę chrześcijańskiej nadziei i kończy się tak:

Wtedy mnie zastęp aniołów otoczy, Z serca ustąpi wszelka zbrodni trwoga, Królowa Polski zamknie moje oczy, Mą wolną duszę zawiedzie do Boga

Jaka radość – mówić po polsku... I rozumieć to wszystko głębiej, niż sięga język, do trzewi, do samych źródeł krwi.

I jaka pokorna duma, że antologia kończy się moim wierszem („Hilasterion 1”). Jaka wdzięczność wobec Boga za ten błysk natchnienia, by w jednej postaci spotkać oplutego bluźniercę z Nazaretu z zaplutym karłem reakcji, bandytą z polskiego lasu:

Stali. Wycierali wargi z krwi, wydłubywali ludzkie mięso pomiędzy zębów. Trzymali szlauchy i butelki, rechotali. Stał naprzeciwko nich. Milczał, krwawił. Jak wdowi grosz wobec dzikich fortun. Umiłowany Boga. 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.