Tajemnica nieprawości

ks. Jerzy Szymik

|

GN 8/2017

publikacja 23.02.2017 00:00

Pomagajcie ludziom, wybawiajcie ich, ale – na miłość Boską, powiada diabeł – róbcie to bez Boga, a najlepiej przeciw Bogu.

Tajemnica nieprawości

Jedną z największych tajemnic życia jest tajemnica zła. Jej straszliwa i niepojęta otchłań dopada każdego i każdemu zagraża w absolutnie ostateczny sposób. Nowy Testament mówi tu o mysterion tes anomias (2 Tes 2,7) – „tajemnicy bezprawia”, co św. Hieronim przełożył na łacinę jako mysterium iniquitatis („tajemnica nieprawości”, tak też u Wujka), a co w Biblii Tysiąclecia zostało przetłumaczone jako „tajemnica bezbożności”. Czyli: bezbożność jako istota i przyczyna bezprawia/nieprawości.

Jeśli coś chcemy pojąć z tajemnicy zła, trzeba nam wracać do największego na jej temat tekstu, jaki kiedykolwiek powstał: do opisu kuszenia Jezusa na pustyni. Wersja Mateuszowa tego tekstu będzie mszalną Ewangelią w I niedzielę Wielkiego Postu, ale ponieważ obecny numer GN otwiera już ten okres (bo wcześniej Środa Popielcowa), proponuję namysł nad nim już dziś, by Słowo to za tydzień padło na spulchniony grunt serca.

To zdumiewające, ale pierwsze polecenie dane przez Ducha (!) Jezusowi wyprowadza Go na pustynię, „aby był kuszony przez diabła” (Mt 4,1). Dlaczego? By zstąpił On w ten sposób w przepaść najgroźniejszą, w samą istotę dramatu ludzkiej egzystencji – na dno. I by był On kuszony jak my – do trzewi bytu. To najgłębiej pocieszające w pokusach… Że On też, że istnieje wspólnota losu z Jezusem, a tym samym i realnie możliwa wspólnota zwycięstwa.

We wszystkich trzech pustynnych pokusach chodzi w gruncie rzeczy o to samo. O odsunięcie Boga na bok, o uznanie Go za coś drugorzędnego, niepotrzebnego i zakłócającego wielką sprawę pomocy człowiekowi/ludzkości. Dogłębnie zaatakowana jest tu więc Jezusowa wiara w Boga i Bogu, a tym samym istota Jego posłannictwa.

W pierwszej pokusie (przemień kamienie w chleb) diabeł zdaje się mówić tak: rozwiązanie problemów socjalnych jest pierwszym i najważniejszym kryterium zbawienia, które rzekomo przynosisz. Więc jeśli chcesz być wiarygodnym wysłannikiem Boga, to zatroszcz się najpierw o chleb dla ludzi. Najpierw caritas, potem prawda (ewentualnie).

W drugiej pokusie (rzuć się w dół, bo jest napisane, że aniołowie… – tu cytat z Psalmu 91) diabeł proponuje: poddajmy Boga eksperymentowi, wymuśmy cud i wykorzystajmy do tego celu uczoną interpretację Biblii. Profesjonalna teologia może nam pomóc w sprawnym demontażu wiary, jeśli Bóg będzie miał w niej (teologii) do powiedzenia tyle, ile Mu powiedzieć pozwolimy.

Kwintesencją jest pokusa trzecia (upadnij i oddaj mi pokłon, a dam Ci wszystko). Po co przyszedłeś, Jezusie? – pyta diabeł. Żeby wyrwać świat z moich rąk, „od-kupić”, prawda? Wyrwać z moich rąk, bo „cały świat leży w mocy Złego” (1 J 5,19), jak napisze Twój uczeń, tak? Więc posłuchaj: cały świat będzie Twój, spełnisz swoją misję (bez niepotrzebnej szarpaniny i krwi), osiągniesz dokładnie to, o co Ci chodzi, jeśli oddasz mi cześć. Uczciwy deal, co Ty na to?

I tak to leci przez wieki. Stale słyszymy ten sam podszept: odsuń Boga, pomiń Go, kłaniaj się nie Jemu, zdegraduj i zdemontuj wiarę. A to wszystko nie tylko pod pozorami dobra, ale – to najwyższa półka pokus – za pomocą dobra (osiągnięć, postępu, kształcenia, leczenia, uprawnionego dążenia do dobrobytu itp., itd.).

Oto sedno pokus. Pomagajcie ludziom, wybawiajcie ich, ale – na miłość Boską, powiada diabeł – róbcie to bez Boga, a najlepiej przeciw Bogu.

Pomyślmy o trzech systemach: hitlerowskim nazizmie, komunizmie w kilku odmianach i ateistyczno-agnostycznej wersji liberalnej demokracji. Różnią się pod wieloma względami, ale w bezbożnym rdzeniu są podobne: zbawiamy ludzi, polepszamy ich byt, ale kłaniając się nie Bogu. Damy im chleb (1 pokusa), damy lekkość spadania (2), damy im władzę – mocną, ludową, wybieralną (3), a zrobimy to bez Boga. Bóg nie jest nam do niczego potrzebny. Będzie albo zakazany, albo stanie się wyłącznie „kwestią prywatną”. To ten wspólny rdzeń sprawia, że funkcjonariusze NSDAP z taką łatwością wstępowali w szeregi PZPR („łoni yny przeblykli kaboty” – mówili starzy śląscy powstańcy, pamiętam). Z tego samego powodu inni tak płynnie przeskakiwali ze świata Lenina i Stalina w świat Baumana i Michnika. Symptomatyczne: wszystkie te systemy z podobną egzaltacją i zapamiętaniem szydziły (szydzą) z ciemnogrodzkiego kleru (jak by nie było – ambasadorów Znienawidzonego i głównej zawady na drodze do modernizacji) – w Dachau, na łamach „Trybuny Ludu” i „Dużego Formatu”.

Bez-Bożność jako istota pokus wszystkich czasów. Mord, kłamstwo i rozpusta – to za małe cele dla Złego; są tylko środkami do celu zasadniczego, którym jest negacja Boga.

Tajemnica nieprawości jako tajemnica bezbożności. Jako bez-Bożność.

Ale wytropić to w systemach idei i polityki nie jest trudne. Choć konieczne.

Znacznie trudniej w swoim sercu i życiu. A właśnie po to jest Wielki Post. 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.