Rodzina tradycyjna?

ks. Dariusz Kowalczyk

|

GN 7/2017

publikacja 16.02.2017 00:00

Samo pojęcie „rodziny tradycyjnej” sugeruje, że jest jakaś rodzina „nietradycyjna”.

Rodzina tradycyjna?

Można czasem usłyszeć, że odbyła się manifestacja w obronie tradycyjnej rodziny. Domyślamy się, że chodzi o rodzinę rozumianą zgodnie z antropologią biblijną, której celne streszczenie znajdujemy w jednej z piosenek „Arki Noego”: „Sanki są w zimie, rower jest w lato/ Mama to nie jest to samo, co tato”. Innymi słowy jest tata (mężczyzna), jest mama (kobieta) i są dzieci (chłopcy, dziewczynki). Zastanawiam się jednak, czy nie lepiej byłoby mówić po prostu o obronie rodziny. Samo pojęcie „rodziny tradycyjnej” sugeruje, że jest jakaś rodzina „nietradycyjna”, na przykład dwóch „tatusiów”, którzy mają synka, który powstał z zapłodnienia komórki jajowej pochodzącej od anonimowej dawczyni, przy czym do urośnięcia dziecka w łonie wynajęto inną jeszcze kobietę, zwaną surogatką. Ale czy należy dwóm „tatusiom” i wyprodukowanemu dziecku odmawiać miana rodziny? A jeśli tak, to jak ich nazwać, skoro jakieś państwo sankcjonuje prawnie tego rodzaju sytuacje? Bazowa grupa społeczna?

Kiedy chodziłem do liceum, mieliśmy zajęcia pt. przygotowanie do życia w rodzinie socjalistycznej. Ale nikt nie traktował tego na serio. Zażenowana pani nauczycielka także. Można się spotkać z pojęciem „rodziny katolickiej”, czyli takiej, która stara się żyć zgodnie z nauczaniem Kościoła katolickiego. Wiemy, że w innych kulturach i religiach, w których rodzinie przypisuje się nawet większe znaczenie niż w „postępackiej” Europie, modele rodziny bywają różne. Występuje na przykład wielożeństwo, które najczęściej polega na tym, że jeden mężczyzna ma w tym samym czasie wiele żon, ale istnieją także społeczności, w których jedna kobieta może mieć wielu mężów. Jeśli muzułmanie będą dalej rosnąć liczebnie w Europie, to monogamiczny porządek prawny, który zdawał się oczywistością, może zostać zanegowany w imię praw właśnie muzułmanów. Okazuje się zatem, że mamy niezłe pomieszanie z poplątaniem w sprawie pojęcia „rodziny”. I trzeba przypominać rzeczy podstawowe.

Na Łotwie odbył się Festiwal Rodziny. „Brzmi to paradoksalnie, ale dziś nauczyciele powinni wyjaśniać uczniom, czym jest normalne małżeństwo i rodzina” – stwierdził Janis Smits, szef łotewskiej parlamentarnej Komisji Praw Człowieka. Nie traćmy ducha w obliczu tego całego zamieszania. Brońmy rodziny. Poczynając od przekazywania dzieciom doświadczenia normalnej, zdrowej rodziny. I nie ustępujmy diabolicznym „inżynieriom społecznym”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.