Usłyszałam głos: To będzie dziewczynka, poczęła się

publikacja 02.02.2017 13:09

Nowenna pompejańska? Myślałam: Jak na to znaleźć czas? Nie, to nie dla mnie, praca, dom, inne obowiązki, nie!

Usłyszałam głos: To będzie dziewczynka, poczęła się Karol Białkowski /Foto Gość

Mam dwoje dorosłych dzieci. Trzy lata temu moja córka wyszła za mąż za wspaniałego chłopaka, dwa miesiące po ślubie przyszli do nas z cudowną nowiną - czekamy na dziecko! Ucieszyliśmy się bardzo, zwłaszcza że syn i synowa też ogłosili nam tę piękną nowinę! Radości nie było końca! - był to czas Bożego Narodzenia.

W styczniu jednak, przy kolejnym badaniu usg (i wielu dodatkowych badaniach) okazało się, że dzieciątko u córki nie wykształca się prawidłowo. Opisując to bardzo krotko - zarodek nie wykształcał się, obumierał. Nie będę dokładnie wszystkiego opisywać, były to bardzo smutne dni dla wszystkich, córka bardzo to przeżyła i w jej sercu zagościło wielkie pragnienie posiadania dziecka.

Tak więc bardzo się o nie starali. Był szturm do nieba wszystkich znajomych, rodziny, o łaskę macierzyństwa, modlitwa w sanktuarium w Matemblewie, modlitwa sióstr karmelitanek... i wielkie czekanie!

Upragnionego efektu niestety nie było, a kondycja psychiczna mojej córki bardzo się pogarszała, chociaż jest osobą silną emocjonalnie i pojawiła się myśl: nigdy nie będę matką, tak bardzo czekam...

Skoro z medycznego punktu widzenia jest wszystko ok, to dlaczego nie?

O nowennie pompejskiej słyszałam kilkakrotnie, ale oczywiście pierwsza myśl to: co to za modlitwa? Jak na to znaleźć czas? Nie, to nie dla mnie, praca, dom, inne obowiązki, nie! I życie toczyło się dalej, a w głowie kołatała myśl: co jeszcze można, Boże. zrobić, aby moja córka została mamą? Ja wiem, że Ty najlepiej znasz miejsce i czas, ale... wiadomo, tak po ludzku targowałam się trochę z Panem Bogiem.

W pewną październikową niedzielę wpadł mi w ręce numer "Gościa Niedzielnego" poświęcony właśnie nowennie pompejskiej. Czytałam świadectwa ludzi, poruszało mnie, że czuli to co ja, "że nie, że nie ma czasu...", a jednak wszystko pięknie się poukładało. I jeszcze jak na kolana wypadła mi "instrukcja obsługi'' dotycząca tej modlitwy, to już wiedziałam, co mam zrobić. I powiedziałam sobie: dobrze Maryjo, będę się modlić nowenną, jak tego chcesz. I kiedy mnie wysłuchasz, to będę Ci dziękować i dam świadectwo w "Gościu Niedzielnym" (oj, dużo to mnie kosztuje odwagi!) i podejmę adopcję 9 mies. dziecka nienarodzonego (z czym też zwlekałam, mimo obietnic w sercu).

No i popłynęła modlitwa! Nie umiem nawet powiedzieć, jaka się czułam wtedy radosna, wolna, na wszystko był czas, chociaż były pokusy przerwania jej, totalne zmęczenie, milion spraw do załatwienia się pojawiało, a jednak... Po dwóch tygodniach powiedziałam córce, że się za nią modlę nowenną. Była wtedy bardzo załamana po kolejnej wizycie, gdzie, niestety, trzeba znowu czekać. I poradziłam jej, by sobie przeczytała świadectwa ludzi, którzy modlili się pompejańską, że to naprawdę stawia na nogi i daje wiele nadziei, radości i wiary. Zwłaszcza, że był to październikowy numer wydany w dniu jej urodzin! Niesamowite! Po dwóch dniach zadzwoniła do mnie i pyta: mamo, czy ta modlitwa jest trudna, czy dam radę? I popłynął drugi strumień modlitwy nowenny.

Dwa dni po ukończeniu części dziękczynnej miałam sen: przyśniła mi się niebieskooka dziewczynka z blond lokami i usłyszałam głos: to będzie dziewczynka, poczęła się. Po tygodniu zadzwoniła do mnie córka z płaczem, że zrobiła trzy testy ciążowe i wszystkie są pozytywne! Boże, ależ była radość!

No i co tu mówić...chyba wszystkie słowa są zbędne!

Na świat w październiku 2015 roku przyszła Joanna, piękna dziewczynka o niebieskich oczkach i... blond loczkach, które teraz już można czesać w kitki:) Mówimy na nią Mały Cudek.I niech nikt nie ma wątpliwości, czy warto odmawiać nowennę. WARTO! A najpiękniejsze w tym jest doświadczenie tego, że naprawdę Bóg nas słucha i jest bardzo blisko człowieka (nawet takiego szaraczka, jak ja). Pozdrawiam z całego serca!

P.s. U syna i synowej jest Anulka 2,5 oraz mała dwutygodniowa Emilka.

P.s. 2 Nowenna pompejańska narobiła trochę zamieszania w mojej rodzinie - niespodziewanie zaszła w ciążę moja 37-letnia kuzynka i urodziła piękną córeczkę.

P.s. 3 Zaszła w ciążę przyjaciółka mojej córci, która zmagała się z poważną chorobą wątroby - mimo obaw przyszedł na świat wspaniały chłopiec, a choroba złagodniała i właściwie potrzebna jest tylko rutynowa kontrola - a była potrzeba przeszczepu.

I Bogu niech będą dzięki!