Nerka z obozu nr 50

Jakub Jałowiczor

|

GN 5/2017

publikacja 02.02.2017 00:00

– Do obozu przyjeżdża biała furgonetka. Więzień dostaje obezwładniający zastrzyk z potasu i trafia do samochodu – tak o grabieży narządów w Chinach opowiada kanadyjski prawnik, który od ponad 10 lat prowadzi dochodzenie w tej sprawie.

David Matas (z lewej) i David Kilgour uważają, że w Chinach przeprowadza się 100 tys. transplantacji rocznie. David Matas (z lewej) i David Kilgour uważają, że w Chinach przeprowadza się 100 tys. transplantacji rocznie.
jakub szymczuk /foto gość

Peng Ming działał na rzecz praw człowieka przez kilkanaście lat. Bronił chrześcijan, muzułmanów (w Chinach prześladowani są wyznający islam Ujgurzy z prowincji Xinjiang) oraz członków dyskryminowanej sekty Falun Gong. W 2002 r. podczas pobytu w USA przyjął chrzest w jednym z kościołów w San Francisco. W 2005 r. usłyszał wyrok dożywocia za swoją działalność. Oficjalnie – za kierowanie grupą terrorystyczną. W październiku 2015 r. zmarł w więzieniu w Hubei w niejasnych okolicznościach. Jego rodzina próbowała ustalić przyczyny śmierci. Przed kilkoma tygodniami bliscy Penga poinformowali o tym, czego się dowiedzieli. Jak się okazało, od więźnia pobrano organy do transplantacji. Niewykluczone, że zabito go właśnie z tego powodu. Podobnych przypadków jest w Państwie Środka nawet 100 tys. rocznie.

Biała furgonetka

– Jeśli potrzebujesz przeszczepu, musisz pojechać do Chin – mówi „Gościowi” David Kilgour, kanadyjski dyplomata, który wspólnie z prawnikiem Davidem Matasem od ponad 10 lat prowadzi dochodzenie w sprawie procederu grabieży organów w Państwie Środka. – W niektórych krajach w szpitalach działają pośrednicy, którzy szukają klientów.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.