Świat po Obamie

Jacek Dziedzina

|

GN 2/2017

publikacja 12.01.2017 00:00

Z Białego Domu odchodzi laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Zostawia Amerykę i świat w stanie wyjątkowego niepokoju.

Świat po Obamie LARRY W. SMITH /epa/pap

Czasem zastanawiam się, jak sobie radzi George W. Bush ze świadomością, co stało się z Irakiem na skutek jego decyzji o inwazji na ten kraj w 2003 roku. Zakładam, że człowiek starający się słuchać sumienia – a za takiego byłego prezydenta USA można chyba uważać – ma z tym problem. Teraz zastanawiam się, czy podobne pytania o Syrię będzie sobie stawiał odchodzący właśnie 44. prezydent, Barack Obama.

Efektem zaatakowania Iraku jest anarchia, faktyczny rozpad państwa, narodziny Państwa Islamskiego i niemal całkowite zniknięcie chrześcijan żyjących tam od pierwszych wieków. Syrii Amerykanie wprawdzie nie najechali, ale przez długi czas wspierali niemal każdą siłę, która walczyła przeciwko prezydentowi Asadowi, albo nie widząc, albo udając, że nie widzą, że owe siły współtworzą również radykalni islamiści, nadciągający z krajów ościennych. Później administracja Obamy nie była w stanie zrobić nic, by zatrzymać autentyczne zbrodnie wojenne. W efekcie głos Ameryki nie liczy się również w i tak kulawych rozmowach pokojowych.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.