Bohater

Co tu dużo pisać - jestem dumna z naszego rodaka, bo pokazał, jak walczyć.

Nie chcę używać wielkich słów, bo żadne wielkie słowa nie oddadzą rzeczywistości. Stała się potworna tragedia. Morderstwo z premedytacją na niewinnych, niczego niespodziewających się ludziach przygotowujących się do Świąt. Ale w tym całym ogromie zła pocieszająca jest cząstka dobra, heroiczna cząstka "zwykłego" Polaka.

Jak to się wszystko potoczyło? Tego możemy się tylko domyślać. Na pewno walczył, widząc, co planują zamachowcy. Walczył, ranił, złapał za kierownicę, kiedy zobaczył, że auto wjeżdża w tłum nieświadomych ludzi. Otrzymał ciosy. Nie poddawał się do końca. Zginął, broniąc niewinnych. To odrobina osłody bolesnego ciosu, jaki otrzymała jego rodzina, tuż przed Świętami Bożego Narodzenia.

Wzrusza postawa anonimowych darczyńców, którzy chcą wesprzeć finansowo rodzinę zamordowanego Łukasza. Porusza ogłuszający ryk klaksonów tirów, którym inni kierowcy oddają cześć zmarłemu koledze. Znalazłam w sieci zdjęcie, na którym ktoś na tyle przyczepy napisał po angielsku: "Walczył do końca - polski kierowca".

Jego heroiczna walka nie zwróci rodzinie męża i ojca, przyjaciela, i pracownika. To nie jest ani sprawiedliwe ani piękne tak zginąć. Ale wierzę głęboko, że z takiego potwornego zła Bóg może wyciągnąć dobro. I wyciągnie dobro.