Kościółek pierwszej prędkości

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 51/2016

publikacja 15.12.2016 00:00

Kościół potrzebuje nauczycieli według woli pasterza, a nie według życzeń owiec.

Kościółek pierwszej prędkości

Wyczytałem niedawno u Chestertona taką myśl: „Wszystkich nas złości niepobożne duchowieństwo, ale u niektórych wywołałoby wściekłość i wstręt duchowieństwo naprawdę pobożne”.

Reakcję tych niektórych właśnie obserwujemy w kontekście nominacji abp. Marka Jędraszewskiego na metropolitę krakowskiego. Najpierw „szok i niedowierzanie”, a zaraz potem rzeczone wściekłość i wstręt.

„Po linii szlachetnych, ważnych, mądrych ludzi przychodzi Jędraszewski, który opowiadał rzeczy niestworzone” – biadolił do mikrofonu Jacek Żakowski w Poranku Radia TOK FM. Nowego pasterza dawnej stolicy nazwał „symbolem zaściankowości polskiego Kościoła”. Tomasz Lis uznał, że abp Jędraszewski to „swoisty policzek dla tych wszystkich, którzy tęsknią za choćby gestem, że Kościół nie musi być ciasny, zamknięty i rydzykowy”.

Wstrząs jest tym większy, że policzek rzecznikom „otwartego” Kościoła wymierzył sam papież. „Co to właściwie mówi o papieżu Franciszku?” – zachodził w głowę prowadzący program. Odpowiedź próbował znaleźć Tomasz Lis. „Być może papież po wizycie w Polsce doszedł do wniosku, że są Kościoły dwóch prędkości w różnych krajach” – zastanawiał się.

Nie powiedział niestety, które Kościoły w jego rankingu są pierwszej prędkości. Zapewne takie, w których ciasnota nie występuje nawet na Pasterce – o ile w ogóle Pasterka występuje. Tam niejeden kościół został zamieniony na knajpę i teraz jest tak otwarty, że nawet w nocy można się w nim napić kawy czy czegoś mocniejszego.

Ale o co właściwie chodzi? Skąd takie pretensje o pasterza, który robi to, co do niego należy? Ano właśnie – na tym to polega, że u inżynierów społecznych, urobionych po pachy na budowie postchrześcijańskiego świata, furię wywołują ludzie, którzy działają po prostu właściwie. Zapowietrzają się, gdy ktoś mówi choćby tak oczywiste rzeczy jak to, że z dwóch facetów małżeństwa nie będzie.

No i frustrują się biedacy, bo Polacy jakoś nie kupują ich jedynie słusznej histerii tak, jak ją kupują gdzie indziej. Przypomnę sprawę sprzed 7 lat, gdy Benedykt XVI mianował ks. Gerharda Wagnera na biskupa pomocniczego diecezji Linz w Austrii. W mediach poszło, że to „konserwatysta”, bo wypowiadał się krytycznie m.in. o promocji gejowskiego stylu życia. Zrobiła się tak gigantyczna afera, że nominat po dwóch tygodniach zrezygnował.

Aż się prosi, żeby zacytować św. Pawła: „Przyjdzie chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli” (2 Tm 4,3).

I tak rzeczywiście robią. Tworzą sobie Kościółki coraz większych prędkości, nie zważając na to, że prędkość nic nie da, gdy kierunek jest błędny.

* * *

Małżeński koniec

W holenderskim społeczeństwie pojawia się koncepcja eutanazji małżeńskiej. Jak podaje HLI Polska, coraz częściej razem postanawiają umrzeć pary seniorów, nawet gdy żadne z małżonków nie cierpi na poważną chorobę. Literatura przedmiotu opisuje taką eutanazję jako godną śmierć, akt wybawienia i samostanowienia. Tymczasem z badań na ten temat, przeprowadzonych przez specjalistów od „etyki troski” na University for Humanistic Studies w Utrechcie, wynika, że małżonkowie decydujący się na wspólną eutanazję robią to z powodu poczucia narastającej pustki i lęku przed przyszłością. Obawiają się pogorszenia swojej sytuacji i utraty kontroli nad tym, co będzie się z nimi działo. Nie tyle więc doskwiera im to, co jest, ile boją się tego, co będzie. Do niedawna należało takim osobom pomóc w przeżywaniu ich lęku. Wedle koncepcji eutanazistowskiej lęk starszych ludzi należy zlikwidować razem z nimi. Pojawia się jednak pytanie, skąd to przekonanie, że lęk znika wraz z doczesnym życiem?

Którędy droga?

Jan Turnau w felietonie do „Gazety Wyborczej” napisał: „Czwartkowa watykańska nominacja arcybiskupa Marka Jędraszewskiego na metropolitę krakowskiego zaskoczyła mnie i zmartwiła”. Twórcę łódzkich Dialogów w Katedrze nazwał kimś, kto w czambuł potępia to, co „po drugiej stronie”. Ciekawy jest tytuł tego tekstu: „Polski Kościół nie idzie drogą Franciszka”. Zważywszy, że była to nominacja papieska, wnioskować należy, że sam Franciszek nie idzie drogą Franciszka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.