To nasi bracia i siostry

GN 46/2016

publikacja 10.11.2016 00:00

O tym, jak bronić prześladowanych chrześcijan, mówi prof. Ryszard Legutko.

To nasi bracia i siostry Roman Koszowski /foto Gość

Piotr Legutko: Każdego roku z powodu swojej wiary ginie ok. 100 tys. wyznawców Chrystusa. W tę niedzielę przeżywamy Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. Czy jest już tak źle, że tylko modlitwą można mu pomóc?

Prof. Ryszard Legutko: Modlitwa to oczywiście trochę inny porządek. Mam nadzieję, że nie jest to nasza jedyna broń i są różne sposoby, by prześladowania powstrzymać, choćby działanie niezależnych organizacji, takich jak Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Jest wreszcie pomoc instytucji międzynarodowych choć z tymi ostatnimi nie jest najlepiej.

Czy Komisja Europejska w ogóle poczuwa się do obowiązku podjęcia jakichś działań w obronie chrześcijan?

Przewodniczący Juncker powołał swego specjalnego pełnomocnika ds. wolności religijnych, Słowaka Jana Figla. Niestety tylko na rok. I nie wiadomo, czy nie jest to jedynie symboliczny gest, by pokazać, że Komisja nie lekceważy problemu. A z drugiej strony, jeśli ktoś ma pełnić swoją funkcję przez rok, to nie bardzo ma się jak zabrać za poważne działania.

Komisja nie jest wyjątkiem, bo żadna z wielkich instytucji międzynarodowych nie traktuje z należytą powagą tego problemu.

Europa uznaje, że problemem nie jest dziś eksterminacja chrześcijan, lecz islamofobia. Uważa się, że z jednej strony mamy terrorystów, z drugiej zaś niebezpieczny potencjał islamofobii, który w każdej chwili może wybuchnąć. Tematu prześladowania chrześcijan nie ma, co wynika – będę się przy tym upierał – z głębokich uprzedzeń antychrześcijańskich, zakorzenionych w obecnych elitach zachodnioeuropejskich.

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.