Dzieci wzgardzone

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 46/2016

publikacja 10.11.2016 00:00

Czym dziecko „z gwałtu” różni się od innych dzieci? Tym, czym jego matka różni się od innych matek: niczym.

Dzieci wzgardzone

Podczas dyskusji nad rządowym projektem „Za życiem”, przewidującym 4 tys. zł wsparcia dla kobiet, które urodzą niepełnosprawne dziecko, poseł PiS Piotr Uściński zaproponował, żeby uwzględnić w niej też kobiety, których ciąża jest wynikiem gwałtu. Nie podjęto tej propozycji (może i dobrze, bo moglibyśmy mieć zalew fałszywych gwałtów), za to z innych pozycji zareagowała Magdalena Kochan z PO. „Z przerażeniem myślę, że może zrealizować się taki scenariusz, że zgwałcona przez ojca dziewczynka urodzi za 4 tys. To przerażająca perspektywa” – powiedziała. Tak się ciekawie składa, że pani Kochan była gorliwą rzeczniczką prawa, które zakazało dawania dzieciom nawet klapsów. Cóż, ciekawa moralność. Jedne dzieci tak się hołubi, że nawet przeszkadza się rodzicom je wychowywać, a inne wolno – a nawet wręcz należy – zabić. Zwłaszcza te „z gwałtu”, tak jakby to były jakieś pluskwy, które trzeba wygnieść ze szczętem.

Gdy przed rokiem mały Jasio umierał bez pomocy po dokonanej na nim aborcji, podniosła się wrzawa. Polacy byli oburzeni, i to pomimo faktu, że aborcja była legalna, a dziecko – niepełnosprawne. Więc niechże sobie wszyscy Polacy uświadomią, że inny Jasio, poczęty w wyniku gwałtu, cierpi przy aborcji tak samo, tyle tylko, że przed nią zazwyczaj jest całkowicie zdrowy. Ot i cała różnica.

We wspólnocie, do której należę, jest pewna kobieta około pięćdziesiątki, żona mężowi i matka kilkorgu dzieciom. Jakiś czas temu znajoma zapytała ją, co myśli o zakazie aborcji „nawet z gwałtu”, spodziewając się, że ona OCZYWIŚCIE będzie przeciw. „Tak się składa, że mnie to dotyczy, bo poczęłam się z gwałtu” – odpowiedziała zagadnięta. „Dawno nie widziałam kogoś tak zakłopotanego, przepraszała mnie wiele razy” – opowiada teraz.

To niekonsekwentne ze strony tamtej pani. Czemu przepraszała? Bo miała przed sobą normalną osobę? A co sobie wyobrażała? Że ludzie poczęci z gwałtu wyglądają jak nosorożce albo mają dwie głowy?

No przepraszam – a co myślicie wy wszyscy, dla których dzieci, które mają tatę gwałciciela, to materiał do likwidacji? Uważacie, że takie dzieci są choćby o włos mniej wartościowe od was? Nie, nie to chcieliście powiedzieć, prawda? Ale tak się głupio składa, że to właśnie mówicie i przy tym obstajecie. Używając łzawej retoryki o „dramacie kobiety”, realizujecie najohydniejszą politykę segregacji ludzi ze względu na okoliczności poczęcia. Skrzywdzona kobieta to dla was za mało – ma się stać jeszcze trumną dla dziecka.

Człowiek sumienia nie może nawet w myślach popierać jakiegokolwiek przypadku aborcji – także dziecka poczętego w wyniku gwałtu. Jeśli popiera, to znaczy, że może poprzeć też każdą inną zbrodnię. Oczywiście „dla dobra ludzkości”.

* * *

Znów cios

Kolejny cios dla twórców i wyznawców mitu, że papież Franciszek nie jest katolikiem. Lecąc ze Szwecji udzielił w samolocie wywiadu, w którym uciął spekulacje na temat święceń kapłańskich dla kobiet. „Co do święcenia kobiet w Kościele katolickim, ostatnie słowo jasno wypowiedział Jan Paweł II i jest ono trwałe” – powiedział. Chodzi o wypowiedź Jana Pawła II w liście „Ordinatio sacerdotalis”, w której papież użył formuły ex cathedra: „Mocą mojego urzędu utwierdzania braci oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne”. Papież Franciszek nie pierwszy raz przypomina, że te drzwi są już zamknięte i nie pierwszy raz ideolodzy rozmywania nauki Kościoła nie przyjmują tego do wiadomości.

Nie to radio

Watykański arcybiskup Angelo Becciu nazwał „obraźliwą i skandaliczną” wypowiedź w Radiu Maryja, w której stwierdzono, że trzęsienie ziemi było karą bożą za przyjęcie przez włoski parlament ustawy o związkach partnerskich. Zwrócił uwagę, że takie stwierdzenia „nie są zgodne z teologią Kościoła, ponieważ są sprzeczne z wizją Boga przedstawioną przez Chrystusa”. Podkreślił, że Bóg nie jest „kapryśny i mściwy”. Następnie stwierdził, że Radio Maryja musi „skorygować ton swego języka i bardziej dostosować go do Ewangelii oraz orędzia miłosierdzia”. Niech się jednak Salon nie cieszy z tej reprymendy – to nie to Radio Maryja, tylko włoskie. Co za pech.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.