Opatrzność to zawierzenie i dziękczynienie

GN 46/2016

publikacja 10.11.2016 00:00

O powstawaniu Świątyni Opatrzności Bożej, aborcji oraz o relacji Kościoła do polityki mówi kard. Kazimierz Nycz.

Opatrzność to zawierzenie i dziękczynienie jakub szymczuk /foto gość

Bogumił Łoziński: Otwarcie Świątyni Opatrzności to zamknięcie kolejnego etapu prac. Co jeszcze trzeba zrobić, aby świątynia była gotowa do konsekracji?

Kard. Kazimierz Nycz: Ponieważ warunki architektoniczne – posadzka, ołtarz – pozwalają na sprawowanie Eucharystii, obecnie wchodzimy już do świątyni. Pierwsza Msza Święta będzie połączona z obchodami 98. rocznicy odzyskania niepodległości. Prace nad tak wielką budowlą wymagają czasem mobilizacji. Jeśli stawiamy kolejne cele, wszyscy się bardziej angażują i prace nabierają tempa, trwają krócej. To jest jeden z powodów, dla których właśnie teraz następuje otwarcie świątyni.

Następny etap zamknie konsekracja?

Myślę, że w ciągu kilku lat zrobimy rzeczy konieczne do konsekracji – stacje Drogi Krzyżowej, chrzcielnicę, wystrój prezbiterium itd. Jeśli jednak chcielibyśmy konsekrować świątynię całkowicie gotową, np. z organami czy witrażami, to potrwa to jeszcze kilka lat dłużej. Przewiduję etap pośredni, który można nazwać pierwszym poświęceniem. Chodzi o to, aby ludzie pracujący przy budowie, darczyńcy, których mamy bez mała 100 tys., mieli świadomość, że jeszcze nie jest wszystko skończone. Podkreślam to zawsze, że Świątynia Opatrzności powstaje ze środków ofiarodawców, to wielkie społeczne dzieło. Wbrew temu, co czasem próbuje się sugerować, nie korzystaliśmy przy jej budowie ze środków publicznych.

Państwo powinno wesprzeć finansowo tę inicjatywę?

Gdybym był na miejscu kard. Józefa Glempa w 1998 r., to nie wiem, czy podjąłbym się budowy świątyni, nie mając ze strony państwa gwarancji, że się w to włączy. Absolutnie rozumiem prymasa Glempa, w tym znaczeniu, że chciał zainicjować dzieło, którego wykonanie odkładano od 200 lat. Mimo że nie dostrzegał ze strony ówczesnego państwa woli pomocy materialnej, porwał się na to przedsięwzięcie. Dziś widzimy, że mimo rozmaitych trudów dzieło to zostało zrealizowane. Choć on sam nie doczekał momentu, gdy w świątyni zostanie odprawiona pierwsza Msza Święta.

Dostępne jest 25% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.