To film o wierze w człowieka

GN 45/2016

publikacja 03.11.2016 00:00

O filmie „Jestem mordercą” opowiada reżyser Maciej Pieprzyca.

To film o wierze  w człowieka Jakub Szymczuk /foto gość

Edward Kabiesz: W tym sezonie w polskim kinie nastąpił prawdziwy wysyp filmów zainspirowanych faktami zaczerpniętymi z kronik kryminalnych. Skąd taka fala?

Maciej Pieprzyca: Sądzę, że to przypadek, bo przecież reżyserzy się nie umawiają. Były w latach 90. takie festiwale w Gdyni, na których pojawiały się masowo filmy o blokowiskach. Trzeci film na ten temat (a wszystkie rozpoczynały się taką panoramą z nieba na bloki) budził już wesołość widzów. Później była fala filmów śląskich, które rozgrywały się w entourage u takiego cepeliowskiego Śląska, z familokami i zamykanymi kopalniami. W tym roku obrodziło filmami z kroniką kryminalną w tle.

Czy „Jestem mordercą” jest sfabularyzowaną wersją historii „wampira z Zagłębia”?

Dzisiaj próby rozliczania się z PRL-em, nawet z tą konkretną sprawą, nie mają sensu. Robiłem to w latach 90., gdy realizowałem dokument. Wtedy był to pierwszy materiał filmowy, który mówił o wątpliwościach w sprawie Marchwickiego. Kiedy zdecydowałem się wrócić do tego tematu, chciałem to zrobić od nieoczywistej strony. Tak, by ta znana sprawa pozostała raczej w tle. Skupiłem się przede wszystkim na psychologicznym aspekcie tamtych wydarzeń, na ludziach postawionych w tak ekstremalnej sytuacji, którzy musieli zapłacić wyjątkową cenę. Dylematy głównego bohatera – który podlega różnorodnym presjom: odniesienia sukcesu, zaspokojenia własnych ambicji, chęci poprawy bytu rodziny; który wikła się w kompromisy i kłamstwa – są uniwersalne i ponadczasowe.

Dostępne jest 29% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.