Płatek róży na obrusie

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 45/2016

publikacja 03.11.2016 00:00

Marek Marzec spytał znajomą zakonnicę, co może zmienić czterech mężczyzn idących przez Europę z misją pojednania. – Nie zmienicie całego świata, ale znajdziecie pokój w waszych sercach – odpowiedziała. I miała rację.

Wspólnota „Betlejem”  – uczestnicy pielgrzymki do sanktuarium św. Teresy w Lisieux. Od lewej: Jacek Baczyński, ks. Mirek Tosza, Darek Bujarski, Marek Marzec i Marek Kamiński. Wspólnota „Betlejem” – uczestnicy pielgrzymki do sanktuarium św. Teresy w Lisieux. Od lewej: Jacek Baczyński, ks. Mirek Tosza, Darek Bujarski, Marek Marzec i Marek Kamiński.
Henryk Przondziono /foto gość

Pieszo, na traktorach i autokarem pokonali prawie 2 tys. km do św. Tereski od Dzieciątka Jezus, z jej „Dziennikiem duszy” w plecakach. Kto dziś pamięta, że człowiek ma duszę? Na dodatek nieśmiertelną. To nie pasuje do świata, w którym wszystko kończy się śmiercią. Ale pielgrzymi ze Wspólnoty „Betlejem” z Jaworzna, mimo że w życiu wiele razy umierali, na tej drodze uwierzyli, że można żyć. Mała Tereska żyła w Normandii, gdzieś na krawędzi wielkiego świata. Jak okruszek chleba na obrusie albo płatek róży leżący obok wazonu. Dopiero po jej śmierci okazało się, że to bryłka szczerego złota, kwitnący ogród, który wciąż roztacza wspaniałą woń. Za murami Karmelu w Lisieux pisała „Dziennik duszy” o tym, jak dro- bnymi krokami zbliżać się do Boga. Pielgrzymujący są przekonani, że z jej pomocą zbliżyli się do Niego. „Boski Mistrz zsyłał na św. Tereskę próbę za próbą, serwował udrękę za udręką (...) że musiała nieustannie ćwiczyć się w cierpliwości i zawierzeniu” – przeczytali w zapiskach jej współsiostry Genowefy. Trafiły do nich te słowa, bo sami nieustannie są ćwiczeni przez życie.

Mała

20 lat temu ks. Mirek Tosza też pojechał do Lisieux. Prosił Małą Tereskę, żeby pomogła mu stworzyć wspólnotę, wyprowadzającą na prostą ubogich, bezdomnych i uzależnionych. 1 października tego roku, w jej wspomnienie, z podopiecznymi i przyjaciółmi Wspólnoty „Betlejem” dziękował za to, co się udało, ale i za to, co się nie udało, bo przecież niektórzy mieszkańcy ich domu wracają na ulicę. Ale św. Tereska przypomina, że nawet łzy trzeba zamieniać w radość, żeby rozweselić Jezusa.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.