Gdy do Żarnowca przybyły pierwsze mniszki, nie przypuszczały, że oblaci będą rekrutowani przez e-mail, a ksieni nie będzie mieszkać w pałacu oraz nosić pastorału.
I czas na pole...
JAKUB SZYMCZUK /FOTO GOŚĆ
Cała reszta jest taka sama: modlitwa, praca, praca i modlitwa. I dobre życie wspólnotowe. Jak to u benedyktynek.
Poza sezonem
Droga numer 213. Październikową porą ospała, przysypana gdzieniegdzie złotymi liśćmi. Odpoczywa po wakacyjnych szaleństwach, prowadzi bowiem do wielu nadmorskich kurortów. Podczas wakacji, w drodze nad morze, wielu mija Żarnowiec i może nawet spojrzy w przelocie: jakie piękne mury, jaki kościół dostojny. I pojedzie dalej. Choć są i tacy, którzy się zatrzymują. A jeśli tylko mają odwagę zadzwonić do zakonnej furty... – To pokażemy, co możemy, oprowadzimy po krużgankach, skarbiec nawet można u nas zwiedzić – uśmiecha się s. Weronika. Jest „od gości”, czyli „gościnna”. Ale i pozostałym benedyktynkom z Żarnowca gościnności nie brakuje. „Wszystkich przychodzących do klasztoru gości należy przyjmować jak Chrystusa” – pisał św. Benedykt.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.