Mniszki (nie) za murami

Agata Puścikowska

|

Gość Niedzielny 44/2016

publikacja 27.10.2016 00:00

Gdy do Żarnowca przybyły pierwsze mniszki, nie przypuszczały, że oblaci będą rekrutowani przez e-mail, a ksieni nie będzie mieszkać w pałacu oraz nosić pastorału.

I czas na pole... I czas na pole...
JAKUB SZYMCZUK /FOTO GOŚĆ

Cała reszta jest taka sama: modlitwa, praca, praca i modlitwa. I dobre życie wspólnotowe. Jak to u benedyktynek.

Poza sezonem

Droga numer 213. Październikową porą ospała, przysypana gdzieniegdzie złotymi liśćmi. Odpoczywa po wakacyjnych szaleństwach, prowadzi bowiem do wielu nadmorskich kurortów. Podczas wakacji, w drodze nad morze, wielu mija Żarnowiec i może nawet spojrzy w przelocie: jakie piękne mury, jaki kościół dostojny. I pojedzie dalej. Choć są i tacy, którzy się zatrzymują. A jeśli tylko mają odwagę zadzwonić do zakonnej furty... – To pokażemy, co możemy, oprowadzimy po krużgankach, skarbiec nawet można u nas zwiedzić – uśmiecha się s. Weronika. Jest „od gości”, czyli „gościnna”. Ale i pozostałym benedyktynkom z Żarnowca gościnności nie brakuje. „Wszystkich przychodzących do klasztoru gości należy przyjmować jak Chrystusa” – pisał św. Benedykt.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.