Łamanie umysłu

W czasie spotkania zebraliśmy tyle pieniędzy, ile dotychczas gromadziliśmy przez pół roku. Dlaczego ludzie wykonują takie kroki wiary? Dlaczego tak ryzykują?

W jaki sposób chcesz zakosztować owoców Królestwa, skoro nie żyjesz według jego zasad?

Słyszałem te słowa wielokrotnie. Bardzo mnie irytowały. Pewnie dlatego, że przez wiele lat siedziałem „okopany” i wykonywałem plan minimum. Nie miałem doświadczenia tego, że królestwo Boże to plan ekspansji, a nie ewakuacji.

Znajomy ksiądz powiedział mi ostatnio: „Po czternastu latach kapłaństwa doszedłem do smutnego wniosku, że… nie wierzę Jezusowi. Sprzedaj wszystko, a będziesz szczęśliwy. To działa?”. Kapłan wykonał krok wiary. I sprzedał wszystko.

„Kto hojnie sieje, hojnie zbierze” – mówi o pieniądzach Biblia (2 Kor 9,6). Znałem te słowa na pamięć, ale dopiero ostatnie miesiące pokazują mi, jak to działa w praniu.

Od początku września nasza wspólnota otrzymała za darmo bardzo drogi sprzęt nagłaśniający, nagle „przybyło” pieniędzy, które były wcześniej czterokrotnie liczone, dopinamy finansowo kolejny kurs Alpha i planujemy już następne. W czasie ostatniego spotkania zebraliśmy tyle pieniędzy, ile dotychczas gromadziliśmy przez pół roku. Dlaczego ludzie wykonują takie kroki wiary? Dlaczego tak ryzykują?

Kiedy we wspólnocie zapłonął nieznany dotąd ogień, Bóg zapowiedział, że złamie nasze myślenie o tym, do czego jest zdolny, tak jak łamie się suchą gałąź. Gdy podjęliśmy decyzję o prowadzeniu kursu Alpha, mą głowę rozsadzało tysiące wątpliwości. Była nas garstka, nie mieliśmy na koncie żadnej kasy. Skąd znajdziemy pieniądze na opłacenie dziesięciu kolacji dla kilkudziesięciu osób w dobrej restauracji? Zdecydowaliśmy się na to dzieło bez zabezpieczenia finansowego. I Bóg odpowiedział.

Ludzie stali się bardzo hojni, przejęli się słowami: „Kto hojnie sieje, hojnie zbierze”. Zaufali Jezusowi, wiedząc, że Jemu nie są wcale potrzebne nasze oszczędności. A jeśli mówi „dajcie”, to jedynie po to, by „było wam dodane”. „Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze” (Łk 6,38).

Wszystkie dotychczasowe teksty o finansach budziły wielkie kontrowersje i dyskusje. Nie dziwię się. Portfel nawraca się na końcu. „Nasza hojność, stosunek do pieniędzy to papierek lakmusowy naszego życia duchowego. Mam prawo spytać: »Czy pozwalasz Jezusowi, by współdecydował o tym, na co wydajesz kasę? Nie? To o czym rozmawiamy?«…” – pyta w "Gościu Niedzielnym", który właśnie poszedł do druku, Jacek Weigl, założyciel Fundacji „Edukacja z Wartościami”, burząc swą opowieścią schemat funkcjonowania polskich parafii: liczba parafian razy 2 zł. „Te drobne na tacy pokazują brak jakiejkolwiek odpowiedzialności za Kościół. Z czego to wynika? Wiara bierze się z tego, co słyszymy. Jeśli ludzie nigdy nie słyszeli nauczań o hojności Boga, o tym, że On chce dać, a nie zabrać, jeśli słyszą nieustanne „dajcie, dajcie”, nie wrzucą do koszyka banknotu. Jezus nie prosił o pieniądze. Mówił „dajcie”, ale po to, by było wam dodane, byście otrzymali więcej. To zasada działania królestwa Bożego. Pomnożenie, wzrost, ekspansja”.