Nasz syn dokonał rewolucji

Barbara Gruszka-Zych

|

Gość Niedzielny 40/2016

publikacja 29.09.2016 00:00

8 czerwca 2013 roku na ślubie Sylwii i Rafała Świerczyńskich ich druhną była córka Natalka, a syn Krzysiek podawał im obrączki. Nikt by nie pomyślał, że ten uśmiechnięty chłopiec cierpi na autyzm. I że ten ślub, tak jak inne cuda w ich domu, stał się za jego sprawą.

Nasz syn dokonał rewolucji jakub szymczuk /foto gość

Jeśli sądzicie, że diagnoza to jakaś fajna zabawka albo rodzaj ubrania dla dinozaurów, grubo się mylicie. Diagnoza to jedno z wielu mądrych słów, które tak pięknie brzmią w ustach specjalistów. Zwykle po „postawieniu diagnozy” okazuje się, że ktoś, kto do tej pory nieświadom niczego radośnie brykał po łące, jest na coś poważnie chory – pisze Sylwia Baczyńska-Świerczyńska w książeczce „Dinozaur Tymek nie chce jeść mięsa…”. Jej synowi Krzysiowi postawiono diagnozę, kiedy miał trzy latka.

Dotknięcie

– Dwa lata po naszym ślubie moja mama i ojczym też się pobrali – mówi Sylwia Baczyńska-Świerczyńska. – Moja mama poszła wtedy do spowiedzi po pięćdziesięcioletniej przerwie.

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.