Poseł wyznaje, że "jest gejem". A po co nam ta wiedza?

Panie pośle, to, co powinniśmy byli o panu wiedzieć, to już wiedzieliśmy.

No i mamy kolejny coming-out. Paweł Rabiej, polityk Nowoczesnej, ogłosił w telewizji Ipla: „Jestem gejem, to jest jakiś element mojej tożsamości”. I dodał, że „publicznie wyznaje to po raz pierwszy”.

A po co pan to „wyznaje”? Guzik to społeczeństwo obchodzi, jaki ma pan problem ze swoją tożsamością. To, co powinniśmy byli o panu wiedzieć, to już wiedzieliśmy: jest pan człowiekiem, mężczyzną, politykiem. Na tej podstawie znamy pana obowiązki, wiemy czego od pana wymagać i z czego pana rozliczać. I to wystarczy. A jakie ma pan problemy prywatne, to nie jest sprawa do opowiadania publicznie. Nic nam do tego.

Jeśli potrzebuje pan pomocy, ktoś powinien panu pomóc, ale to nie jest nawet na telefon – a tym bardziej nie na kamerę. Nieprawidłowości, jakie się ludziom trafiają, nie decydują o ich tożsamości. Dlatego nie jest pan „gejem”, choćby pan ogłosił to w telewizji międzygalaktycznej – jest pan człowiekiem. I to stanowi o pana godności. Nie przyćmi jej nic, co się z panem dzieje, nie odbiorą jej panu nawet własne deklaracje.

Nie jest pan homoseksualistą, jest pan mężczyzną. A że dał pan sobie wmówić, że coś się u pana poprawi, gdy dumnie wypnie pan klatę i ogłosi „jestem gejem”, no to szkoda. Jest pan kolejną ofiarą nieludzkiej ideologii, która wmawia ludziom, że zyskują na chwaleniu się tym, co powinni przepracować i z czym powinni w sobie zwyciężać.