Nilda Inghirami - Amerykanka z Nowego Jorku mówi o ostatnim zamachu terrorystycznym

notowała i tłumaczyła Małgorzata Gajos

publikacja 19.09.2016 20:10

Teraz jest jeden wielki bałagan, pomimo tego, że terrorysta został ujęty. Jest więcej policjantów, możliwe, że z powodu przyjazdu głów różnych państw. Ja mieszkam 40 bloków od miejsca wydarzenia. Nie było mnie tam w sobotę, o wybuchu dowiedziałam się dużo później, bo nie słuchałam wiadomości i nie było mnie w domu.

Nilda Inghirami - Amerykanka z Nowego Jorku mówi o ostatnim zamachu terrorystycznym PAP/EPA/JUSTIN LANE

Znam to miejsce, byłam tam wcześniej. Jest bardzo popularne, dużo nowojorczyków często się tam chodzi.

O eksplozji bomby dowiedziałam się dopiero w niedzielę rano. Moja przyjaciółka była w pobliżu miejsca wybuchu. Dosłownie tuż przed eksplozją wyszła z teatru z mężem i udała się do domu. Mieli, co prawda zjeść w pobliżu, ale postanowili wrócić do siebie. Więc są cali i zdrowi.

Ludzie ogólnie są przerażeni. Co prawda nowojorczycy zawsze są w stanie gotowości po 11 września, ale tak naprawdę nigdy nie wiesz, kiedy coś się stanie. Najgorsze jest to, że ci którzy teraz organizują te zamachy to samotne wilki. To cię jeszcze bardziej przeraża. To nie była duża przestrzeń, tak jak chociażby Time Square i to sprawia, że człowiek jest bardziej nerwowy. Jednak musimy żyć dalej, nie możemy zostać w domu. Musimy obserwować uważnie to, co się dzieje i gdyby coś było nie tak, mamy informować policję.

Wszyscy chodzimy, jak na szpilkach. Wczoraj szłam ulicą i usłyszałam głośny hałas i podskoczyłam, ludzie przede mną i za mną zareagowali tak samo. To jest wojna. Tak, to jest wojna. Także przeciwko chrześcijanom. Tyle, że atakujący to tchórze, którzy po ataku zwyczajnie się chowają.

My musimy żyć dalej, dzieci muszą iść do szkoły,  my musimy chodzić do pracy, musimy mieć oczy otwarte i się modlić.

Każdy z nas ma zainstalowaną specjalną aplikację na iphonie, która informuje o niebezpieczeństwie w Nowym Jorku. Więc, jak ok. 7.30 dziś rano zaczęła „wrzeszczeć” cała moja rodzina podskoczyła. Policja informowała, że terrorysta jest na wolności i jeśli ktoś go zobaczy, to od razu ma się skontaktować z funkcjonariuszami. Złapali go. Ale wiadomo, że dzieci się po prostu boją. My też się boimy, ale musimy żyć dalej.