Równia pochyła wolności

Gość Niedzielny 38/2016

publikacja 15.09.2016 00:00

O pro life w laickim państwie, pomocy kobietom i darze adopcyjnego macierzyństwa mówi Zdeňka Rybová, działaczka pro life z Czech.

Równia pochyła wolności archiwum prywatne zdeňki rybovej

Agata Puścikowska: Jak to się stało, że zaczęłaś zajmować się działalnością pro life?

Zdeňka Rybová: Zostałam ochrzczona, ale nie byłam wychowywana w wierze. Byłam nawet przeciwniczką Kościoła, szczególnie w sprawach... pro life. Wierzyłam w „wolność” bez zobowiązań i w „prawo do decydowania o własnym ciele”. Moje wyobrażenie wolności to tak naprawdę była anarchia. A co za tym idzie – równia pochyła i smutek. Na szczęście Bóg mnie uratował. Odnalazłam Go około 16. roku życia, po spotkaniu z papieżem Janem Pawłem II. Po nawróceniu przeprowadziłam się z Moraw do Pragi. Miałam 19 lat. Studiowałam dziennikarstwo i ekonomię, potem pracowałam w firmie informatycznej. W tym czasie też wyszłam za mąż. Z moim mężem chcieliśmy zostać instruktorami naturalnych metod planowania rodziny. Podczas kursu, w którym uczestniczyliśmy, poznaliśmy ludzi, którzy działali w organizacji Hnutí Pro Život, wspierającej kobiety w trudnej sytuacji. Hasło organizacji brzmi: „Żeby każda kobieta wiedziała, że nie jest sama”. Szukano osób, które zajęłyby się kontaktem z mediami – udzielały wywiadów, pisały teksty o działalności organizacji. Byłam wtedy młoda i bezczelna, więc gdy mnie o to poproszono, zgodziłam się: „Nie ma problemu, dam radę”. (śmiech) Mimo całkowitego braku doświadczenia poradziłam sobie. Siła młodości.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.