Nasi rodacy mieszkający w Harlow, gdzie niedawno zamordowano Polaka, wyczuwają wyraźną zmianę nastrojów w Wielkiej Brytanii po czerwcowym referendum. Chcą jednak tam pozostać.
Iwona Schulz-Nalepka i Agnieszka Kozłowska z Polskiej Szkoły Przedmiotów Ojczystych im. Juliana Tuwima.
Maciej Kalbarczyk /foto gość
Hrabstwo Essex, 30 mil na północny wschód od Londynu. Toporny, powojenny modernizm wyziera z każdego zakątka tego miasta. Betonowa zabudowa dworca przypomina szare blokowiska, wznoszone w Polsce za Gierka, a przeszklony gmach głównej biblioteki legendarny warszawski dom meblowy „Emilia”. Do tego trochę nowych budynków, nowoczesna galeria handlowa i uliczki równo wyłożone czerwoną kostką.
Uboga architektura odzwierciedla krótką historię Harlow, które powstało po II wojnie światowej z myślą o tych, którzy stracili cały swój dobytek w zbombardowanym przez Niemców Londynie. Brytyjczycy stopniowo zaczęli zasiedlać miasto, znajdując pracę w miejscowych fabrykach.
Dostępne jest 5% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.