Zysk czysty i brudny

o. Augustyn Pelanowski

|

Gość Niedzielny 38/2016

publikacja 18.09.2016 00:00

Czy istnieje szansa na czystą jak łza anioła motywację, uczciwą intencję pozbawioną jakiegokolwiek cienia egoistycznej korzyści?

Zysk czysty i brudny

Amos piętnował ewidentną, perfidną chciwość, która całkiem świadoma swych niegodziwych zamiarów, nie cofała się w ludziach nią owładniętych przed krzywdzeniem bez miary. Jezus zaprasza do oczyszczania swych motywów w modlitwie czystych rąk wzniesionych do Boga, by Ten je obmywał swoją miłością, czyniąc je coraz bardziej wolnymi od brudnego zysku. W świecie, w którym jesteśmy zanurzeni jak w akwarium wypełnionym piraniami zachłanności, w którym uczciwość jest wyśmiewana jako przejaw skrajnego niedorozwoju umysłowego, czystość postrzegana jako defekt zdradzający naiwność, a miłość definiowana jako fizyczne podrygiwanie ciałem, podejrzanie może wyglądać zachęta do wyzbywania się wszelkiego brudnego zysku.

Jeśli jest brudny zysk, to czy istnieje zysk czysty? Zapewne tak, bo przecież miłość Boga daje nam się po to, byśmy z niej skorzystali, a nie wyrzekali się jej. Czy Hiob modlił się do Boga z uwielbienia, czy może mając skryty interes w postaci dobrobytu swej rodziny? A czy jest coś złego w modlitwie o dobrobyt dla rodziny? To nie Bóg miał o to pretensje do Hioba, tylko szatan. Radykalne wyzbycie się wszelkiej korzyści byłoby bezdenną głupotą. Dużo bardziej chodzi o wyzbycie się zysku, który krzywdzi innych i odwodzi nasze skupienie od Boga, czyniąc z nas umbiculus mundi.

Czy mówiąc, że kocham Boga, rzeczywiście Go kocham, czy Nim manipuluję, żeby był mi przychylny? Faktem jest jednak, że spora liczba modlitw, które Bóg odbiera jak e-maile w swojej skrzynce, brzmią jak pochlebstwa kończące się w postscriptum prośbą o wygraną na loterii. Nawet gdybyśmy wyzbyli się wszelkiej korzyści płynącej z uczynków miłosierdzia i wszelkie modlitwy wypowiadali bez żadnej prośby o cokolwiek, to czy nie będziemy wtedy dumni ze swej bezinteresowności? Oto korzyść nad korzyściami – duma! Próżna duma z pobożności wręcza nam wtedy certyfikat faryzeusza z ironią kpiącą z naszej uczciwości. Można ukryć dobre uczynki przed innymi, ale nie można ich ukryć przed samym sobą. Czy to jest możliwe – nie być dumnym z pokornej modlitwy i hojnej jałmużny? Nie wiem, ale zawsze przede wszystkim modlę się o wykorzystanie promocji, jaką wysłużył mi Jezus na krzyżu, dającej mi wstęp do Jego królestwa bez płacenia zasługami, których nie mam i nigdy nie miałem. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.