Bóg przychodzi w sam środek naszego bagna

Aleksander Bańka

Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Mt 9,10

Bóg przychodzi w sam środek naszego bagna

Gdy Jezus wychodził z Kafarnaum, ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim.

Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami.

Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?”

On, usłyszawszy to, rzekł: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: «Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary». Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.


Nie tylko otworzył dla nich drzwi domu, w którym przebywał, ale zaprosił ich do stołu i jadł z nimi posiłek. Jezus otoczył się celnikami i grzesznikami – ludźmi pogardzanymi, wyklętymi, cieszącymi się najgorszą opinią. Mimo że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, kim są, nie stawiał im żadnych warunków. Nie oczekiwał uprzedniego nawrócenia, pokuty i żalu za grzechy. To wszystko przyszło dopiero później, jak w wypadku Mateusza, którego Jezus wyciągnął wprost z komory celnej i uczynił swym apostołem. Tak jest również z nami. Bóg nie zbliża się do nas dopiero wtedy, gdy naprawimy nasze życie – gdy wygładzimy je ze wszystkich zmarszczek, wyczyścimy, uczynimy pięknym i pachnącym. Bóg przychodzi w sam środek naszego bagna i wyciąga nas z najgłębszych czeluści celnej komory – ze stanu grzechu i zatracenia. On nie brzydzi się nami. Dlatego nie bójmy się zapukać do Jego drzwi, gdy jesteśmy w największej nędzy. Jezus nie oczekuje ofiary na wejście. Chce nam po prostu dać swe miłosierdzie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Dostęp do treści jest ograniczony Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.