Miłosierni

ks. Zbigniew Niemirski

|

Gość Niedzielny 37/2016

W istocie trudno wskazać na tego, kto jest bardziej litościwy wobec winy ludu. Czy jest to Pan Bóg, który zdaje się być nieprzejednany, ale przecież ulega argumentom Mojżesza i nie realizuje planu unicestwienia buntowników?

Miłosierni

Czy może jest to Mojżesz, przewodnik wędrujących po pustyni Izraelitów z Egiptu do Ziemi Obiecanej, który nie podejmuje subtelnej pokusy, by zgodzić się na zagładę swego ludu i stać się ojcem nowego ludu wybranego?

Ostateczny werdykt, pokazujący na miłosiernego, wskazuje na Pana Boga jako Tego, który przywraca porządek, bo to On przechodzi ponad buntem narodu wybranego i będzie go nadal prowadził po drogach czasu. Pan Bóg usłuchał Mojżesza, wstawiającego się za swymi rodakami. Ta prośba wraca do punktu wyjścia, gdy naród wybrany, po otrzymaniu prawa zawartego na tablicach Dekalogu, obiecywał bezwarunkową wierność.

Ten lud teraz zawiódł i zdradził. Nie bacząc na nieodległą prawdę historyczną, ulał sobie złotego cielca i jego uznał za tego, który wyprowadził naród z niewoli egipskiej, i jemu zaczął oddawać cześć boską.

Trudno się więc dziwić, że w takim kontekście Pan Bóg w pierwszej odsłonie tekstu lud Izraela nazywa nie swoim, ale ludem Mojżesza: „Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej”. Ale przewodnik ludu odwraca tę perspektywę i wraca do pierwotnego układu: „Dlaczego, Panie, płonie gniew Twój przeciw ludowi Twemu, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej wielką mocą i silną ręką? Wspomnij na Abrahama, Izaaka i Izraela”.

Przymierze, takie jak to zawarte na Synaju, jest w swej istocie umową dwóch stron. Jeśli jedna z nich ją łamie, druga nie jest zobowiązania do jej przestrzegania. Izraelici złamali przymierze, a więc i Pan Bóg nie był zobowiązany do tego, do czego się zobowiązał. Ale tutaj, gdy zawiódł człowiek, w miejsce prawnej perspektywy wkroczyło Jego miłosierdzie. W Chrystusowym nauczaniu obrazują ją jedna, ale poszukiwana zaginiona owca spośród stu innych i jedna mała zgubiona drachma, której szuka gospodyni. Obrazuje ją także ojciec, w istocie miłosierny Pan Bóg, który wychodzi i cierpliwie czeka na powrót marnotrawnego syna. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.