Nadzwyczajna kasta ludzi

Problem ze środowiskiem sędziów najlepiej symbolizuje wypowiedź jednej z uczestniczek Nadzwyczajnego Kongresu Sędziów Polskich, która stwierdziła, że należą oni do „nadzwyczajnej kasty ludzi”.

Kongres przede wszystkim zajmował się sytuacją polityczną. Sędziowie wyrazili zaniepokojenie działaniami rządu, który - według nich - narusza niezależność władzy sądowniczej, łamie konstytucję i niszczy rządy prawa.

Sędziowie mają prawo, aby się spotykać i wyrażać swoje opinie. Choć nie można powiedzieć, że reprezentowali całe środowisko, bo na kongresie obecne było ok. 10 proc. wszystkich osób pełniących tę funkcję.

Moją uwagę zwrócił kompletny brak głębszej refleksji nad stanem sądownictwa. Uczestnicy kongresu uderzali w najwyższe tony, twierdzili, że rząd zmierza w kierunku totalitaryzmu, że łamie ustawę zasadniczą. Nie zastanawiali się jednak, w jaki sposób swoimi zaniedbaniami czy wręcz naruszeniami prawa sami nie przestrzegają konstytucji.

Lista zarzutów jest długa. Zła organizacja sądów, która prowadzi do tego, że procesy ciągną się latami. Za to samo przestępstwo różne sądy wymierzają różne kary. Sposób traktowania podsądnych często narusza ich godność. Afera reprywatyzacyjna w Warszawie pokazała, jak niesprawne są sądy, jak bezmyślne podejmują decyzje, jak nie chce się im sprawdzać podstawowych danych. Padają także podejrzenia o korupcję. Sprawa sędziego Ryszarda Milewskiego z Gdańska odsłania upolitycznienie sędziów, którzy są gotowi wydawać wyroki na zamówienie rządu. Do tego, zamiast dyscyplinarnie usunąć R. Milewskiego z zawodu, Sąd Najwyższy przeniósł go do Sądu Okręgowego w innym mieście. To właśnie pokazuje kastowość tego środowiska, które nie jest zdolne do samooczyszczenia, lecz broni swoich, nawet gdy sprzeniewierzyli się zasadzie niezawisłości, o którą tak bardzo upominają się organizacje sędziowskie. Niestety, ową niezawisłość traktują jako prawo do bycia bezkarnym, jako prawo chroniące ich przed jakąkolwiek oceną.

Z kongresu z pewnością zostanie zapamiętana symptomatyczna wypowiedź sędzi Naczelnego Sądu Administracyjnego Ireny Kamińskiej. Środowisko sędziowskie określiła ona jako „zupełnie nadzwyczajną kastę ludzi”. Jak wiemy „kasta” to zamknięta grupa, do której przynależność jest dziedziczna, często jej członkowie wykonują ten sam zawód. Doprawdy, trudno o bardziej celną diagnozę środowiska sędziowskiego, które uważa się nie tylko za kastę, ale wręcz „nadzwyczajną”. Najwyższy czas, aby tę kastowość zastąpić merytorycznymi kompetencjami.