Solidarni z Ukrainą

Andrzej Grajewski

|

GN 36/2016

publikacja 01.09.2016 00:00

Obecność prezydenta Andrzeja Dudy na 25-leciu niepodległości Ukrainy w Kijowie była jednym z  ważniejszych gestów jego prezydentury.

Biskup Witalij Skomarowski przyjmuje krzyż pamięci od prezydenta RP. Biskup Witalij Skomarowski przyjmuje krzyż pamięci od prezydenta RP.
JAKUB SZYMCZUK

Ukraina uzyskała niepodległość niejako na kredyt, korzystając z destabilizacji Związku Sowieckiego po nieudanym puczu w Moskwie. Kiedy
24 sierpnia 1991 r. Rada Najwyższa (sowiecki parlament) w Kijowie uchwaliła Akt Niepodległości, nie wszyscy mieszkańcy Ukrainy byli przekonani o słuszności tej decyzji, choć w grudniu została ona wsparta ogólnonarodowym referendum. Kraj był podzielony na rosyjskojęzyczny i sowiecki mentalnie wschód, podobnie myślące centrum i ukraińskojęzyczny zachód, świadomie dążący do zbudowania własnej państwowości. Krajem przez lata rządzili politycy ze wschodu – prezydenci Leonid Kuczma i Wiktor Janukowycz. Głosząc teorię wielosektorowości, starali się przede wszystkim nie drażnić Moskwy. Tę sytuację zmieniły protesty na Majdanie, które rozpoczęły się w grudniu 2013 r., kiedy rząd premiera Mykoły Azarowa poinformował, że wstrzymuje przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej i umowy o utworzeniu strefy wolnego handlu z Unią Europejską. Społeczeństwo zrozumiało, że jeśli się na to zgodzi, trwale ugrzęźnie w rosyjskiej strefie wpływów, a suwerenność sprowadzona zostanie do zewnętrznych dekoracji. Jeśli w 1991 r. niepodległość została Ukrainie darowana, niejako na kredyt i niewielkim kosztem, tę prawdziwą, którą Ukraińcy wybrali w lutym 2014 r., musieli okupić oni nie tylko wieloma wyrzeczeniami, utratą Krymu i buntem na wschodzie, ale i krwią.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.