Zranione serce Italii

Beata Zajączkowska

|

GN 36/2016

publikacja 01.09.2016 00:00

To było jedno z najpiękniejszych włoskich miasteczek. Przyciągało perłami architektury, bajkowymi krajobrazami i znanym na całym świecie spaghetti all’amatriciana. Dziś Amatrice praktycznie nie istnieje.

W Amatrice zawaliły się prawie wszystkie domy. Miasto nie istnieje, a mieszkańcy pozostali bez dachu nad głową. W Amatrice zawaliły się prawie wszystkie domy. Miasto nie istnieje, a mieszkańcy pozostali bez dachu nad głową.
FILIPPO MONTEFORTE /AFP PHOTO/east news

Wskazówki zegara na miejskiej wieży zatrzymały się 24 sierpnia na godz. 3.36. To wówczas po raz pierwszy ziemia się zatrzęsła. Potem przyszło ponad 2200 wstrząsów wtórnych, na tyle silnych, że obróciły w pył również to, co po pierwszym trzęsieniu ocalało. Znacznie też utrudniły niesienie pomocy poszkodowanym.

Watykańscy strażacy w akcji

Pierwszymi ratownikami byli sami mieszkańcy. Gołymi rękami przeszukiwali ruiny w nadziei, że ich bliscy ocaleli. W Amatrice pierwszą pomoc zaczął organizować tamtejszy proboszcz ks. Fabio Gammarota. Zaraz po wstrząsach zebrał grupę mężczyzn i razem z nimi wyciągał ludzi spod gruzów. Później zastąpili go wyspecjalizowani ratownicy. Obecnie zajmuje się tymi, którzy stracili najbliższych. Podkreśla, jak ważny jest godny pogrzeb ofiar i to, by ich bliscy mimo szoku mogli przeżyć żałobę. Tragiczny bilans wciąż rośnie. W momencie oddania tego numeru „Gościa” do druku potwierdzono śmierć 291 ludzi (najwięcej w Amatrice), kilkanaście osób wciąż uznaje się za zaginione. W szpitalach jest 260 rannych, których wydobyto spod gruzów. Zniszczenia dotknęły 60 miejscowości w regionach Lacjum, Umbria i Marche. Większość z nich znajduje się w trudno dostępnym górskim terenie, z dala od głównych dróg.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.