Najważniejsza 
chwila w życiu

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 36/2016

publikacja 01.09.2016 00:00

Kiedy pytam, czy boją się śmierci, kiwają przecząco głowami, a na ich twarzach widzę wyrozumiały uśmiech. – Nie ma się czego bać – uspokajają mnie panie Teresa Rogoda, Helena Raczkowska i Barbara Grabowska z Apostolatu Ratunku Konającym.

Najważniejsza 
chwila w życiu Nie trzeba bać się śmierci – mówią panie Teresa Rogoda, Helena Raczkowska i Barbara Grabowska z Apostolatu Ratunku Konającym, którego zadaniem jest modlitwa, post i adoracja Najświętszego Sakramentu w intencji odchodzących i cierpiących. Roman Koszowski /Foto Gość

Opowiadają, że twarze umierających, przy których modlą się, odmawiając Koronkę do Bożego Miłosierdzia, często zaraz po śmierci stają się spokojne i lekko uśmiechnięte. – Jestem przekonana, że to namacalny dowód na działanie Bożego miłosierdzia – mówi pani Barbara.

Umieramy, by żyć

Wszystkie trzy są koordynatorkami Apostolatu Ratunku Konającym (ARKa). Informacje o jego istnieniu przekazał ks. Piotr Marks podczas spowiedzi w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. – Sprawy Apostolatu załatwiamy z księdzem w konfesjonale – mówi pani Teresa. Ksiądz Marks, który wymyślił Apostolat w konfesjonale, spędza tam długie godziny. Dzisiaj na przykład siedział w nim od rana do piętnastej. – Lękać się śmierci? – dziwi się mojemu pytaniu. – Mam się bać spotkania z Panem Jezusem i Jego miłosierdziem? Nie trzeba z tego powodu rozdzierać szat. Oczywiście jakaś obawa zawsze istnieje, tak jak przed wsiadaniem do pociągu. Boimy się, że możemy nie dojechać do celu. Ale ja wierzę, że umieramy, by dalej żyć.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.