Tysiące rosyjskich żołnierzy ćwiczą na granicy z Ukrainą, w stan gotowości została postawiona także Flota Czarnomorska. W odpowiedzi prezydent Ukrainy zapowiedział możliwość wprowadzenia stanu wojennego na wypadek agresji wroga. Po co Rosji wojna o Krym, który zaanektowała dwa lata temu?
Sytuacja wokół krymu – sierpień 2016 r.
Konflikt wybuchł w połowie sierpnia, kiedy władze rosyjskie oskarżyły stronę ukraińską o wysłanie na Krym grupy dywersyjnej, która miała przygotować akcje terrorystyczne mające na celu obiekty cywilne. W telewizji pokazano rzekomego dywersanta, który dość nieskładnie opowiadał o swych związkach z ukraińskim wywiadem wojskowym. Żadnych przekonujących dowodów na rzekomą ukraińską dywersję Rosjanie nie przedstawili. Próba przeniknięcia na półwysep kilku dywersantów, nie bardzo nawet orientujących się w topografii Krymu, wydaje się prowokacją mającą uzasadnić rozpoczęcie przygotowań do wojny. W odpowiedzi bowiem Rosja nie tylko wzmocniła garnizon na Krymie, ale też przerzuciła liczne oddziały wojskowe na pogranicze rosyjsko-ukraińskie, co sugerować może atak od strony Briańska, Rostowa nad Donem oraz Naddniestrza. Jeśli do tego dodamy intensyfikację walk na terenie wschodniej Ukrainy, zarówno w rejonie Doniecka, jak i Ługańska, otrzymamy bardzo niepokojący obraz konfliktu, który może zmienić się w stan regularnej wojny. Dlaczego Moskwa eskaluje napięcie wokół Krymu?
„Nie ma pieniędzy. Trzymajcie się”
Część odpowiedzi na to pytanie można znaleźć w filmiku umieszczonym w internecie, który w Rosji bije rekordy popularności. To krótka migawka z pobytu premiera Dmitrija Miedwiediewa na Krymie w końcu maja br. Dima, jak nazywają premiera Rosjanie, nieopatrznie dał się zaskoczyć grupie emerytów, którzy zaczęli zadawać mu pytania o realizację obietnic z czasów referendum, a przede wszystkim o indeksację emerytur, niskich jak w całej Rosji. Problem w tym, że życie na Krymie po aneksji stało się kilka razy droższe aniżeli w okresie przynależności półwyspu do Ukrainy. Większość produktów dostarczanych jest promami lub samolotami, co oczywiście wpływa także na ich cenę. Emeryci dość natarczywie, trzeba to przyznać, wypytywali premiera o indeksację świadczeń. Dima z kamienną twarzą stwierdził, że problemu nie da się rozwiązać tylko na Krymie, gdyż indeksacja musi być w całej Rosji, a na to się nie zanosi. Następnie wypowiedział słowa, które stały się w Rosji już kultowe: „Nie mamy pieniędzy. Znajdziemy pieniądze, to będzie indeksacja. Trzymajcie się, wszystkiego dobrego, zdrowia Wam życzę”. I odszedł.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.