Jak patrzy Bóg

o. Augustyn Pelanowski

|

GN 35/2016

publikacja 27.08.2016 17:03

Żyjemy w obliczu Boga, odkąd Bóg objawił się przez ludzką twarz Chrystusa.

Jak patrzy Bóg

Bliskość Boga ustanawia wyjątkową odpowiedzialność w każdym ludzkim czynie, słowie, myśli, a nawet spojrzeniu. Źrenice Chrystusa i białka faryzeuszy zderzyły się przez mgnienie oka wewnątrz domu jednego z nich. Zapewne zaprosił on Jezusa po to tylko, by Go skompromitować. Faryzeusze śledzili Jezusa, On zaś zauważył, jak się przepychali do zaszczytniejszych miejsc. Śledzi się kogoś z motywacją przyłapania na błędzie lub fałszu, a zauważa się mimochodem albo po to, by wyróżnić. Istnieje więc kolosalna różnica między śledzeniem kogoś a zauważeniem. W obliczu Boga nawet sposób patrzenia zdradza pychę albo pokorę. Przystąpiliśmy do Boga, który sądzi wszystkich nawet samym spojrzeniem i nic nie ujdzie Jego uwadze, choć wcale nie stara się nas śledzić, tylko zauważyć.

Jest napisane, że ten, kto się uniża, będzie wywyższony. Nie znaczy to jednak, że wywyższony zostanie ten, kto się poniżył w nadziei wywyższenia. Lękać się bardziej ostatniego miejsca czy raczej wyroku: „ustąp temu miejsca”? Trzeba koniecznie zdać sobie sprawę z bojaźnią, że Bogu nie imponuje ten, który za wszelką cenę chce zaimponować ludziom. Cóż może zauważyć Jezus w moim postępowaniu, choćby w sposobie postrzegania, śledzenia albo zauważania innych? Zapewne widzi, że chętnie ktoś fotografuje się z wpływowymi osobistościami i nie odpowiada na pozdrowienie sprzątaczki. Na jednym z krakowskich murów można przeczytać graffiti: „Bóg wszystko widzi, nawet ciebie, który przeoczyłeś ten napis”.

Sąd Boga uniemożliwia ukrycie czegokolwiek, nawet motywacji spojrzenia. Jezus mawiał, że kto pożądliwie patrzy, już dopuścił się cudzołóstwa. Gdzie indziej, w przypowieści o najemnikach z winnicy, właściciel, demaskując zazdrość, powie: „Czemu złym okiem patrzysz?”. Jezus widział nawet myśli milczącego faryzeusza Szymona, który osądzał Go za to, że pozwalał nierządnicy obmywać swoje stopy łzami. Potrafił dostrzec, jak Maria, siostra Łazarza, płacze, i tym spojrzeniem poruszyć w sobie wolę wywołania go z grobu wskrzeszonego. Sąd Jego oczu jest po to, by dostrzec w nas nie tylko skrywaną nieprawość, ale i niezauważoną przez nas samych szlachetność. Cóż zobaczył na sykomorze w Jerychu: mały wzrost Zacheusza czy wielkoduszną zdolność do wynagrodzenia krzywd? Przystąpiliśmy więc do Mesjasza, który rozdaje majątek niebieski, i chociaż my Go nie widzimy, widziani jesteśmy przez Niego doskonale. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.