O Maksymiliana dziwnie spokojna

Barbara Jaworska

|

GN 34/2016

publikacja 18.08.2016 00:00

Nie miała lekkiego życia. Kim była kobieta, która przeżyła męża i wszystkie swoje dzieci?

Natalia Budzyńska
Matka męczennika
Wydawnictwo Znak
Kraków 2016
ss. 266 Natalia Budzyńska Matka męczennika Wydawnictwo Znak Kraków 2016 ss. 266

Historia Kolbów jest tyleż fascynująca, co przygnębiająca. Natalia Budzyńska dotarła do wszelkich dokumentów, świadków i zapisków, by stworzyć interesujące studium tej rodziny, a zwłaszcza portret matki – Marianny Kolbe z domu Dąbrowskiej.

Już ze wstępu wiemy, że fabuła będzie gęsta: „Poznając historię Marianny Kolbe, można od razu zauważyć pewien schemat zachowań. To schemat porzuceń i odejść, któremu potrafili się przeciwstawić tylko jej dwaj synowie: Józef i Rajmund, przyszły ojciec Maksymilian. Nie potrafiła poradzić sobie z nim sama Marianna, która wiele lat żyła z mężem w separacji. Nie poradził sobie jej pierworodny syn Franciszek, który najpierw opuścił zakon, a potem żonę. Nie poradziła sobie jego jedyna córka, rozwodząc się z mężem, ani wnuczka Maria, popadając w alkoholizm”.

Marianna była dziesiątym dzieckiem zduńskich tkaczy. Rodzina prowadziła biedne życie, jak tysiące innych, które przybyły do „ziemi obiecanej”. Kolbowie mieli pięciu synów. Walenty umarł, gdy miał roczek, a Antoni żył 4 lata. Pozostałych – Franciszka, Rajmunda i Józefa – Marianna wychowywała twardą ręką, ojciec Juliusz w tym czasie ciężko harował w fabrykach. Po 20 latach małżeństwa Kolbowie podjęli decyzję o życiu w czystości, a w końcu o separacji. Juliusz zwolnił (na piśmie) Mariannę z małżeńskich przyrzeczeń, by mogła zamieszkać przy zakonie.

Dostępne jest 50% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.