Car i sułtan, 
dwa bratanki

Jacek Dziedzina

|

GN 33/2016

publikacja 11.08.2016 00:00

Jeszcze niedawno Zachód bał się, że sojusznicza Turcja swoim konfliktem z Rosją wywoła otwartą III wojnę światową. Dziś ta sama Turcja dogaduje się z tą samą Rosją, demonstracyjnie odwracając się od Zachodu. Ten boi się jeszcze bardziej.

Władimir Putin i Recep Erdoğan – jeszcze niedawno wrogowie, a dziś coraz bardziej sojusznicy. Władimir Putin i Recep Erdoğan – jeszcze niedawno wrogowie, a dziś coraz bardziej sojusznicy.
TURKISH PRESIDENTIAL PRESS OFFICE / HANDOUT/epa/pap

Wciągu zaledwie 
9 miesięcy cała bliskowschodnia układanka, na której Zachód od dziesięcioleci opierał swoją strategię bezpieczeństwa, legła w gruzach. A w każdym razie wszystko jest na dobrej drodze, żeby wywrócić o 180 stopni układ sił w tej części świata.

Trafił swój 
na swego

W listopadzie zeszłego roku, gdy Turcy zestrzelili rosyjski samolot, który naruszył turecką przestrzeń powietrzną (wykonując operację wojskową na pograniczu syryjsko-tureckim), wydawało się, że otwarty konflikt wisi w powietrzu. Moskwa zerwała kontakty wojskowe z Ankarą, nałożyła sankcje gospodarcze, doszło do ostrej wymiany zdań, a w końcu nawet rosyjskie biura podróży wycofały oferty dla turystów, którzy dotąd tłumnie korzystali z uroków tureckiej riwiery. Wszystko zmieniło się pod koniec czerwca, gdy dumny prezydent Erdoğan nagle wysłał pokorny list do prezydenta Putina, w którym wyraził żal z powodu incydentu z rosyjskim Su-24 i poprosił o wybaczenie. Wyraźne ocieplenie nastąpiło w ostatnich tygodniach: niespodziewanie wznowiono turecko-rosyjskie rozmowy o projekcie gazociągu Turkish Stream, a przywódcy obu krajów umówili się na 9 sierpnia na spotkanie w Petersburgu. Wszystko zbiegło się z „nieudanym” zamachem stanu w Turcji, po którym turecki sułtan umocnił swoją pozycję i rozprawił się z opozycją, sędziami, mediami i armią. Jednocześnie zaczął szantażować Unię Europejską, by dotrzymała swoich zobowiązań w kwestii zniesienia wiz dla Turcji, jeśli chce współpracy w sprawie powstrzymania fali imigrantów. Niektórzy pytają, jak to możliwe, że sprawdzony sojusznik Zachodu nagle znalazł się na zupełnie innej orbicie. Tymczasem pytanie powinno brzmieć: jak to możliwe, że dotąd Turcja była traktowana jak partner Zachodu? Bo trzeba żyć na innej planecie, by nie rozumieć, że politycznie i kulturowo Turcja zawsze była z obcej galaktyki. Teraz wreszcie spadkobiercy imperium otomańskiego znaleźli godnego siebie partnera. Sułtan i car mają sobie wiele do powiedzenia. Muszą zdążyć ubić parę interesów... zanim jeden drugiego wystawi do wiatru.

Dostępne jest 26% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.