Zasłużony książę Kościoła, a jednocześnie wrażliwy na innych, pokorny kapłan obdarzony „wyobraźnią miłosierdzia”. Tak zapamiętamy kard. Franciszka Macharskiego.
Jacek Bednarczyk /epa/pap
Suche informacje, że urodził się 20 maja 1927 r., na kapłana został wyświęcony 2 kwietnia 1950 r., święcenia biskupie otrzymał 6 stycznia 1979 r. w Rzymie z rąk Jana Pa- wła II, 29 czerwca 1979 r. otrzymał kapelusz kardynalski, w latach 1979–2005 kierował archidiecezją krakowską, wyświęcił półtora tysiąca kapłanów i erygował ponad 200 parafii, nie oddadzą pełni wizerunku zmarłego 2 sierpnia 2016 r. kardynała.
Stróż potężnego skarbu
Znał swoją wartość, ale nie pchał się na afisz. „Jest pokorny” – wspomniał o nim niegdyś papież Benedykt XVI. Wolał pozostawać w cieniu, kryjąc się za tarczą małomówności i dystansu. – W cieniu jest się po to, żeby być realistą, bo w dużym świetle można coś przeoczyć. W cieniu bywa łatwiej, w cieniu ma się poczucie tego, kim się jest naprawdę. A co do światła… Są takie światła, które rażą. Takie światło oślepia i człowiek słusznie się go boi. Ani kardynał Sapieha, ani kardynał Karol nie świecili takim światłem. Ja byłem trzecim stróżem potężnego skarbu, który kardynał Sapieha i wielki, święty kardynał Karol, Jan Paweł II, zostawili, nie tylko dla dobra Kościoła krakowskiego, ale i dla świata – wspominał już sam kard. Macharski w programie telewizyjnym „Widziane z Franciszkańskiej”.
Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.