Wiara w mediach

Barbara Fedyszak-Radziejowska

|

GN 32/2016

publikacja 04.08.2016 00:00

Wymuszone na telewizji milczenie w Auschwitz przypomniało, że media to naprawdę ważny „środek przekazu” informacji, wiedzy, uczuć i wiary.

Wiara w mediach

Jest piątek, 29 lipca, Ojciec Święty Franciszek wciąż jest z nami, a w Polsce trwają Światowe Dni Młodzieży. Piszę ten felieton w trakcie wizyty papieża w Auschwitz, w rocznicę dnia, w którym więzień obozu, franciszkanin
św. Maksymilian Maria Kolbe wpłynął na zmianę decyzji oprawców, oddając swoje życie za życie innego więźnia Franciszka Gajowniczka, ojca rodziny. Dzięki mediom możemy towarzyszyć Ojcu Świętemu w jego milczącej wędrówce po obozie, gdy modli się w celi śmierci św. Maksymiliana Kolbego, gdy stoi przed Ścianą Straceń, całuje drewniany słup, dotyka ścian i gdy spotyka byłych więźniów Auschwitz oraz tych, którzy z narażeniem życia ratowali swoich żydowskich bliźnich.

Dzięki mediom możemy uczestniczyć w tym ważnym symbolicznym wydarzeniu przywracania kolejnemu pokoleniu pamięci o dramatycznym upadku jednych i heroicznym bohaterstwie innych ludzi. Ale to Ojcu Świętemu zawdzięczamy sposób, w jaki przeżywamy to wydarzenie. Przejmująca cisza, modlitwa, skupienie sprawiają, że w telewizji pojawia się najbardziej niemedialne doświadczenie człowieka – jego wiara w Boga Ojca i Chrystusa Zmartwychwstałego. Papież wybrał milczenie.
To wymuszone na telewizji milczenie w Auschwitz i modlitwa papieża Franciszka przypomniały, że media to nie tylko „czwarta władza”, która za pomocą nieustannego potoku słów sprawnie zarządza emocjami widzów. To także służba ludziom i naprawdę ważny środek przekazu informacji, wiedzy, uczuć i wiary.

Mam wrażenie, że tę służebną rolę mediów dostrzegamy dzięki papieżowi Franciszkowi,
bo słowa, które kieruje do setek tysięcy radosnych, młodych ludzi przybyłych ze wszystkich kontynentów na ŚDM są „z innego świata”.
Mówią o tym, co najważniejsze: o naszej wierze, o tym, co chrześcijanie chcą przekazać współczesnemu światu, młodym i starszym, wierzącym, ale i niewierzącym, wszystkim,
którzy szukają i pytają o Boga.

Już pierwsze spotkanie młodzieży z Ojcem Świętym w symbolicznym miejscu –papieskim oknie przy Franciszkańskiej 3 – niejako zaprogramowało sposób, w jaki wiara, modlitwa i skupienie mogą być obecne w mediach tuż obok radości, entuzjazmu, śpiewu i rabanu tysięcy młodych ludzi. Czekali na papieża Franciszka od rana, przyszedł nieco spóźniony, rozmawiał z młodymi krótko, kilka minut, ale była to rozmowa pełna powagi.

Opowiedział o młodym wolontariuszu, który czuwał nad oprawa graficzną ŚDM. W grudniu 2014 roku zwolnił się z pracy, by całkowicie oddać się nowemu zajęciu. Bohater tej opowieści Maciej Szymon Cieśla był jednym z tych, którzy stali na Franciszkańskiej 3, przez wiele miesięcy pracował właśnie dla nich. W Wigilię Bożego Narodzenia 2015 roku wykryto u niego raka kości. Zmarł 2 lipca 2016 roku. Tylko kilka minut, wypełnionych zarówno entuzjazmem i radością, jak i bólem oraz cierpieniem. Ojciec Święty zakończył opowieść przypomnieniem, że w naszym trudnym, pełnym cierpienia świecie jest Bóg, jest Jezus Chrystus, jest nasza wiara, jest radość, a Maciej Cieśla patrzy na nas i jest teraz z nami. Zakończył, wzywając młodzież do robienia rabanu.

Za wcześnie na podsumowania, Światowe Dni Młodzieży wciąż trwają. Ojciec Święty Franciszek
jest z nami i wprowadza do języka mediów to,
co jest w nich zwykle nieobecne. Mówi z szacunkiem o słabości, przypominając, że Boże objawienie
było przejawem tego, co małe, konkretne i bliskie. Że chrześcijanie właśnie w konkretnej codzienności odnajdują to, co najważniejsze – wiarę w Boga.
Że wybór fałszywej iluzji czyni młodych emerytami, którzy trapieni nudą, poddają się już na starcie swojego życia.

Zmartwionym brakiem jednoznacznej postawy synodu biskupów wobec trwałości małżeństwa odpowiedział krótką katechezą wygłoszoną w trakcie drugiego spotkania z młodymi w papieskim oknie: małżeństwo, to symbol odwagi, bo zawiera się je
na całe (!) życie. Jest trudne i wymaga ciągłej, cierpliwej pracy. Przypomniał wagę słów: „pozwól, dziękuję, przepraszam”, które w czasach mojej młodości były wychowawczym elementarzem i brzmiały: „proszę, dziękuję, przepraszam”.

Okazało się, że obecność wiary, modlitwy i skupienia setek tysięcy młodych ludzi jest w mediach możliwa i wykonalna. I nie zmienią tego wypowiedzi tych komentatorów, którzy widzą to nieco inaczej: „Wydaje się, że papież jest autentyczny, raczej jest autentyczny, raczej nie jest to wystudiowane” lub „Franciszek jest bardzo medialny, jego marka jest rozpoznawalna, dobrze porusza się w sferze medialnej”.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.