Grzały go kundle. Głosił Słowo grupie Cyganów. Na śmietniku świata. Nic nie zapowiadało tego, że oto wyrasta wspólnota, która przemieni życie setek tysięcy ludzi.
Kiko Argüello czasem odwiedza Polskę.
W 2013 roku uczestniczył w Celebracji Symfoniczno-
-Katechetycznej przy Bramie Śmierci KL Birkenau.
Lasyk /REPORTER/east news
Znów zrobiło się o nich głośno. Transparenty „Neocatechumenal Way”, „Cammino Neocatecumenale” łopotały na wietrze na spotkaniach z przebywającym w Polsce Franciszkiem. Kilka dni wcześniej, 19 lipca, zmarła Carmen Hernández, jedna z inicjatorek Drogi.
W neokatechumenacie niezwykle fascynuje mnie jego początek. Sytuacja, która kompletnie nie zapowiadała spektakularnego duszpasterskiego sukcesu…
Obraz nędzy i rozpaczy
Znajomi mówili, że jest nadwrażliwy. Niezwykle wyczulony na piękno i na ludzką krzywdę. Wiadomo: artysta. Nieźle się zapowiadał. Krytycy cmokali z zachwytu, oglądając jego dzieła. Kiko Argüello (urodzony w roku wybuchu drugiej wojny światowej), ceniony hiszpański artysta, laureat nagród państwowych, wychował się w cieplarnianych warunkach. Pochodził z zamożnej hiszpańskiej rodziny.
Pewnego dnia zauważył, że kucharka zatrudniona w domu jego rodziców płacze. Zaczęli rozmawiać. To ona zaprowadziła młodego wrażliwego artystę do podmadryckich slumsów Palomeras Altas. Takiej nędzy i brudu Kiko nie widział jeszcze nigdy. Zderzenie z nędzą podziałało na niego jak zimny prysznic. Od jakiegoś czasu przeżywał poważny kryzys egzystencjalny. Nie interesowały go półśrodki, półprawdy. Zadawał pytania na śmierć i życie. Zderzenie z prawdziwą kondycją tego świata okazało się trzęsieniem ziemi i początkiem nowego dzieła, które rozrosło się do rozmiarów, o których wówczas nikt nawet nie marzył.
Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.