Bóg jest miłosierny. Podarował nam cudowny dar – Światowe Dni Młodzieży. Święto wiary, czas radości, modlitwy, odnowy serc. Odpowiedzią na terror i wojnę jest świat, który ujrzeliśmy na ŚDM. Świat budowany na Bogu- -Miłości.
Młodzi robili raban, ale potrafili się wyciszyć.
Roman Koszowski /Foto Gość
Biję się w piersi. Bałem się, czy się uda. Tylu sceptyków krakało. I udzielił mi się ten pesymizm. Jechałem więc do Krakowa z niepokojem w sercu, dobity jeszcze wiadomością o francuskim kapłanie zamordowanym podczas Mszy św. w dniu, gdy rozpoczynały się ŚDM. Patrząc na rozradowanych młodych ludzi na ulicach Krakowa, zastanawiałem się w pierwszym momencie, czy możemy tak się bawić w obliczu świata pełnego wojen, w chwili, gdy sterroryzowana Europa pogrąża się w zamęcie. To, co przeżyłem w Krakowie, rozwiało wątpliwości.
Szczęśliwy tydzień Krakowa
Bóg miłosierny jest większy niż nasze plany, oczekiwania. Zaskakuje i zadziwia. Przeżyliśmy coś absolutnie niezwykłego. Zobaczyliśmy inny, lepszy świat. Dzięki obecności i słowom papieża Franciszka i dzięki setkom tysięcy młodych katolików z całego świata, którzy odważyli się na podróż do Polski. To oni byli głównymi bohaterami tych dni. Swoją radością, młodością i wiarą napełnili Kraków, a tydzień wcześniej ulice i place wszystkich polskich miast i wsi. Robili raban, ale pełen pokoju, łagodności. – Ta młodzież jest jakaś inna, są tacy piękni, pozdrawiają życzliwie, pozbawieni zupełnie agresji – mówił mi krakowski taksówkarz. – Chciałem wyjechać na ten tydzień z Krakowa, ale zostałem i nie żałuję. I nawet zarobiłem – dodał z uśmiechem.
Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.