Campus Misericordiae - wciąż płyną rzeki pielgrzymów

Jakub Jałowiczor

publikacja 30.07.2016 17:28

Widok z wojskowego helikoptera, który przeleciał nad naszymi głowami musi być imponujący. Od strony Krakowa wciąż ciągnie rzeka pielgrzymów. Niektórzy całą drogę przemierzają na piechotę.

Campus Misericordiae - wciąż płyną rzeki pielgrzymów   Narasta rzeka pielgrzymów zdążających z Krakowa do Brzegow Roman Koszowski /Foto Gość Brama Miłosierdzia prosta, drewniana, bez ozdób, nie licząc wstęg. Ołtarz biały, także bez upiększeń, z wyjątkiem wizerunków św. Jana Pawła II, św. Faustyny i Jezusa Miłosiernego. Wystrój Campusu Misericordiae ma przemawiać swoją prostotą. Sektory położone najbliżej ołtarza zapełniają się bardzo powoli. Ochrona sprawdza pielgrzymów bardzo skrupulatnie. Za to na prawo od ołtarza, za rzeczką – kolorowe morze flag i płaszczy przeciwdeszczowych. Przy dzisiejszej pogodzie foliowe stroje są bardzo potrzebne. Pielgrzymi rozwieszają je na kijach wbitych w ziemię i chronią się pod nimi przed morderczym słońcem. Widok z wojskowego helikoptera, który przeleciał nad naszymi głowami musi być imponujący. Od strony Krakowa wciąż ciągnie rzeka pielgrzymów. Niektórzy całą drogę przemierzają na piechotę.

Campus Misericordiae - wciąż płyną rzeki pielgrzymów   Potężnieje rzeka pielgrzymów Roman Koszowski /Foto Gość

Nastrój jest radosny, ale nie piknikowy. Między występami artystycznymi puszczono fragment filmu dokumentalnego o wojnie w Syrii i Iraku. Przypominają się spotkania pod papieskim oknem. Tam też było poważnie. Ale można się spodziewać, że wieczorem, kiedy skończy się spotkanie z Franciszkiem, a upał zelżeje, młodzież zacznie tańczyć śpiewać – już bez pomocy artystów.

Na razie Brzegi czekają na Franciszka. Za chwilę będziemy śpiewać pieśń „Błogosławieni miłosierni” po łotewsku.

Campus Misericordiae - wciąż płyną rzeki pielgrzymów   Pielgrzymi w drodze na Campus Misericordiae Roman Koszowski /Foto Gość Campus Misericordiae - wciąż płyną rzeki pielgrzymów   Większość pielgrzymów pokonuje trasę do Brzegów na piechotę Roman Koszowski /Foto Gość