Papież mówi: umrzesz, ale można z tym żyć

Jan Drzymała

Teraz już nie ma wątpliwości: jeśli ktoś twierdzi, że papież podrzuca łatwe rozwiązania, albo otwarcie kłamie, albo niewiele rozumie z przesłania Franciszka.

Papież mówi: umrzesz, ale można z tym żyć

Wieczorne spotkanie papieża Franciszka z młodymi było niesamowite. Nie dlatego, że papież sypał żartami jak z rękawa. Tym bardziej nie dlatego, że starał się przypochlebić młodym. Wręcz przeciwnie!

Ojciec Święty wysłał do ludzi zebranych pod oknem na Franciszkańskiej 3 bardzo twarde, ale jednocześnie pełne nadziei przesłanie: "prawda jest taka, że powinniśmy się przyzwyczaić do dobrych i złych rzeczy" - mówił. Takie jest życie. Nie zawsze usłane różami, czasem pełne bólu, cierpienia i łez.

Papież przypomniał postać grafika ŚDM Macieja Szymona Cieśli, u którego w listopadzie ubiegłego roku zdiagnozowano nowotwór. Młody chłopak, przed którym po ludzku sądząc było całe życie, zmarł. Normalnie człowiek powie - tragedia!

Dramat tej sytuacji można było poczuć nie tylko na Franciszkańskiej, która w tej chwili zamilkła. Obserwowałem to spotkanie na antenie Telewizji Polskiej i ciarki przeszły mi po plecach.

Ojciec Święty nie owijał w bawełnę. Powiedział młodym otwarcie: umrzecie. To dopiero nowina dla roztańczonego, rozśpiewanego tłumu. Dla ludzi przed telewizorami, dla wszystkich, którzy się spodziewają po Franciszku nie wiadomo czego: że będzie pouczać rząd, że będzie naprawiać polski Kościół itp, itd.

Tymczasem on przychodzi z bardzo mocnym przesłaniem dotyczącym tego, co dla chrześcijanina powinno być absolutnym priorytetem: człowieku, twoje życie to droga, która się kończy, jak skończyło się życie Macieja, ale na końcu tej drogi czeka na Ciebie ktoś, kto daje ci nowe życie.

I tak, jak powiedział Franciszek, najważniejsze jest, by wybrać, jak chcemy tę drogę przejść. Jeśli pójdziemy drogą wiary, zaprowadzi nas ona do Jezusa i tak, jak Maciek, będziemy z Nim szczęśliwi. Droga niewiary, to rozpacz, nicość i pustka. Wybór należy do nas.

Obrona życia, solidarność z ubogimi, z emigrantami i uchodźcami, troska o środowisko w którym żyjemy ( o te rzeczy upominał się papież wcześniej podczas oficjalnych wystąpień), są konsekwencjami tego jednego, podstawowego wyboru. Te sprawy - bardzo ważne - są mimo wszystko wtórne względem tej naszej relacji do Jezusa. Jeśli jemu powiem TAK, będę chciał w Nim widzieć drogowskaz dla mojej moralności.

Dla mnie to dzisiejsze wystąpienie w oknie papieskim było bardzo mocnym i jasnym komunikatem, że papież Franciszek nie jest "dobrym wujciem", jakiego chcą w nim widzieć niektóre środowiska.Wcale nie pokazuje drogi na skróty. Wraca do podstaw, a tego chyba dzisiaj brakuje.

O spotkaniu na Franciszkańskiej więcej w tekście Pierwsze spotkanie w oknie papieskim