W szkole i w zakrystii

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 28.07.2016 00:00

W programie papieskich odwiedzin nie zmieścił się kościół Mariacki. Pojawił się niepozorny kościół św. Jana z obrazem Matki Bożej od Wykupu Niewolników i relikwiami bł. Zofii Czeskiej.

Wnętrze kościoła św. Marka. Wnętrze kościoła św. Marka.
ROMAN KOSZOWSKI

Są w Krakowie kościoły potężne i dumne, imponujące architekturą, bogactwem ołtarzy, bocznych kaplic, epitafiów, w których zawsze roi się od zwiedzających. Są też świątynie skromniejsze, do których nie zaglądają tak często turyści, ale i one mają niepowtarzalny klimat, a ich mury opowiadają ciekawe historie, także opowieści o świętych. Proponuję wizytę w dwóch takich kościołach. Zajrzyjmy do św. Jana i do św. Marka. Obie świątynie należą do parafii mariackiej i prawie ze sobą sąsiadują. Pierwszy kościół związany jest z bł. Zofią Czeską, drugi – z Michałem Giedroyciem zwanym błogosławionym.

Pierwsza szkoła dla dziewcząt w Polsce

W budynku przy ul. św. Jana 7, tuż obok kościoła św. Jana, trwa malowanie. – Nie, to nie w związku z wizytą papieża, tu jest szkoła, więc zawsze odświeżamy ściany podczas wakacji – wyjaśniają siostry Paulina, Aleksandra i Ewa. Jak siostry to zrobiły? Pytam oczywiście o wizytę papieża Franciszka. – A po znajomości… – śmieją się siostry. – W Rzymie trzy nasze siostry pracują w tzw. papieskim magazynie, w którym przechowywane są podarunki, które dostaje papież. Siostry przygotowują także różańce i inne prezenty, które wręcza papież. Ściągnął je tam jeszcze Jan Paweł II. I kiedyś przy okazji rozmowy z Franciszkiem o wizycie w Krakowie siostry opowiedziały o domu i naszej szkole. Papież spontanicznie, w swoim stylu, powiedział, że nas odwiedzi.

Nazwa „prezentki” nie pochodzi od prezentów, ale od łacińskiego słowa „presentatio” (tzn. ofiarowanie). To nazwa liturgicznego święta ofiarowania Maryi w świątyni. Tradycja mówi, że rodzice Matki Jezusa oddali Ją na wychowanie do świątyni jerozolimskiej. A właśnie wychowanie dziewcząt stało się najważniejszym powołaniem bł. Zofii Czeskiej (1584–1650), której relikwie spoczywają w kościele św. Jana. To jedna z tych świętych, która nie tylko jest otoczona kultem, ale pamięć o niej jest żywa dzięki dziełu, które stworzyła i które wciąż owocuje. Zofia pochodziła z zamożnej szlachty małopolskiej. Gdy miała 16 lat, wyszła za mąż za Jana Czeskiego, w wieku 22 lat była już bezdzietną wdową. Jej życiową misją stała się szkoła dla dziewcząt. Założyła ją w swoim domu w Krakowie przy ul. Szpitalnej 18. Zatwierdzona przez biskupa krakowskiego w 1627 roku, stała się pierwszą w Polsce szkołą żeńską. Aby zrozumieć nowatorstwo i odwagę tego przedsięwzięcia, trzeba uwzględnić kontekst historyczny. Wykształcenie było wówczas przywilejem mężczyzn. Wychowaniem i edukacją dziewcząt zajmowały się matki, bogatsze córki mogły liczyć na guwernantkę, inne oddawano na wychowanie do klasztorów. Zofia Czeska postanowiła to zmienić. Powołała szkołę, a przy niej wspólnotę nauczycielek – tzw. Dom Panieński. Już po jej śmierci ta wspólnota przekształciła się w zgromadzenie prezentek. Fenomenem jest to, że szkoła działa od prawie 400 lat. Nie zamknęły jej nawet władze PRL-u. W liceum i gimnazjum (od 2004 r. koedukacyjne) kształci się dziś ponad 400 uczniów. To jedna z najbardziej obleganych szkół w Krakowie. Kończyła ją Helena Modrzejewska. – Za naszego absolwenta uważa się także bp Ryś – dorzucają siostry. Widząc moje zaskoczenie, śpieszą z wyjaśnieniem. – W czasach komuny miałyśmy też tutaj przedszkole, do którego chodził.

Dostępne jest 32% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.