Najdalej na Północy

Andrzej Grajewski

publikacja 28.07.2016 00:00

350 kilometrów 
za kręgiem polarnym, w miejscu nazywanym Wrotami Arktyki, żyje wielonarodowa i wielokulturowa wspólnota katolicka, która znalazła tu swój Kościół i dom.

Ks. Marek Michalski MSF (pierwszy z lewej) w rozmowie z parafianami przed Karmelem w Tromsø. Ks. Marek Michalski MSF (pierwszy z lewej) w rozmowie z parafianami przed Karmelem w Tromsø.
ANDRZEJ GRAJEWSKI /FOTO GOŚĆ

Tromsø to niewielka metropolia, licząca ok. 60 tys. mieszkańców, położona na wyspie Tromsøya, nad Morzem Norweskim i na stałym lądzie pod masywem gór, majestatycznie spływających w stronę morskiego brzegu. Komunikację na tym obszarze zapewniają ogromne mosty i tunele wydrążone przez wyspę oraz prowadzące po dnie morza. Miejsce jest bajecznie piękne, ale przyroda oszczędnie szafuje widokami. W ciągu kilkunastu dni, które tam spędziłem, wszystkie okoliczne górskie szczyty w pełnej krasie zobaczyłem dopiero ostatniego dnia. Przez pozostały czas spowite były gęstą mgłą. Rzadko i zwykle na krótko przebijało się słońce. Towarzyszyły nam zimny wiatr i deszcz, który padał praktycznie codziennie. Ot, zwyczajne lato na Północy. Słońce wprawdzie nie zachodzi, ale w tej szarówce i tak trudno odróżnić, czy już zmierzcha, czy nadchodzi może świt. Jeśli z szarówką albo słonecznym blaskiem po północy, czego także doświadczyłem, można sobie poradzić, zasłaniając szczelnie okna, znacznie gorzej – jak słyszałem – organizm znosi noc polarną. Od listopada do końca stycznia w ogóle nie widać słońca. Do tego dochodzą gęste opady śniegu i porywiste, zwalające z nóg wiatry. Za to można podziwiać zorzę polarną, na której oglądanie zjeżdżają turyści z całego świata.

Misjonarze Świętej Rodziny

Proboszczem katedry pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Tromsø jest ks. Marek Michalski ze Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny. To najdalej na Północy położona katedra katolicka na świecie. Prałatura Terytorialna Tromsø, gdyż taka jest formalna nazwa tej struktury kościelnej, zarządzana jest od 2009 r. przez bpa Berislava Grgića, Chorwata z Bośni, który w 1995 r. został przez Serbów wygnany z rodzinnej diecezji Banja Luka. Jego poprzednicy pochodzili ze Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny, które od dawna pracuje w Norwegii Północnej. Ks. Michalski znalazł się tam w 1998 r. Języka i miejscowej specyfiki uczył się m.in. w parafii w Bodø, gdzie proboszczem był norweski kapłan Torbjørn Olsen, były pastor luterański, konwertyta, jak zresztą wielu tutejszych katolików miejscowego pochodzenia. – Trzeba się było przestawić z duszpasterstwa, w którym były pełne wiernych kościoły, na Kościół małych wspólnot, najczęściej imigrantów, przybyłych do Norwegii za pracą, oraz uchodźców – mówi.

Obecnie ks. Marek jest proboszczem w Tromsø. W pracy pomaga mu ks. Andrzej Żydek MSF, który pracował w Norwegii w latach 1987–1999 i wrócił do niej w 2013 r. Poza posługą w macierzystej parafii, u sióstr elżbietanek oraz w Karmelu, ks. Marek odprawia także Msze św. w trzech innych punktach swej wspólnoty, obejmującej województwo Tromsø (23 tys. km kwadratowych). Trzy razy do roku jeździ także na Spitzbergen, który Norwegowie nazywają Svalbardem. Problemem jest nie tylko natura, ale także samotność oraz niełatwe warunki bytowe. Ceny są ogromnie wysokie, a parafianie to najczęściej ludzie niezamożni. Dlatego katolikom w Norwegii oraz w całej Skandynawii pomagają niemieckie i szwajcarskie organizacje katolickie, przede wszystkim Bonifatiuswerk oraz St. Ansgar-Werke.

– Parafia w Tromsø w ostatniej dekadzie znacznie się rozrosła – mówi ks. Michalski. – Gdy zaczynałem tutaj pracę w 2000 r., liczyła około 400 parafian, dzisiaj jest ich 1600, a przynajmniej tylu się zarejestrowało. W kościele wyłożony jest formularz, który może dobrowolnie wypełnić każdy z parafian, co ma znaczenie nie tylko statystyczne. W zależności od liczby wiernych wspólnoty religijne mogą ubiegać się o dotacje pochodzące z budżetu państwa. Miejscowi wierni reprezentują blisko 70 narodowości, a więc można powiedzieć, że jest to Kościół powszechny w pigułce. Wielokrotnie w świątyni spotykałem Filipińczyków, Latynosów, Syngalezów czy Erytrejczyków, także Polaków, szukających tutaj pracy.

Wśród innych

Oczywiście, zarówno w Tromsø, jak i w całej Norwegii dominują ewangelicy, skupieni w Kościele norweskim. To wspólnota mająca niegdyś status Kościoła państwowego. Jego symbolem na tym terenie jest wspaniała Ishavskatedralen, czyli tzw. katedra Morza Polarnego, dominująca na stałym lądzie. Wzniesiona w 1965 r., stała się jedną z ikon współczesnej architektury sakralnej, nie tylko w Norwegii. Niestety, w okresie wakacyjnym nie odbywają się tam żadne nabożeństwa, a świątynia – poza chrztami i ślubami – służy najczęściej jako sala koncertowa. Oprócz Kościoła norweskiego liczne są różne tzw. wolne Kościoły ewangelickie. Właściwie na każdej ulicy w Tromsø można spotkać kaplicę albo dom spotkań jednej z tych wspólnot. W ostatnich latach pojawili się także muzułmanie. Chcieli budować okazały meczet, który miał być, jak się mówiło, nowym ośrodkiem misyjnym na Północy. Władze samorządowe nie zgodziły się jednak na tę budowę.

Relacje z luteranami ks. Marek ocenia jako poprawne. Wzorcowo układa się współpraca na Spitz­bergenie, gdzie miejscowy pastor Leif Magne Helgesen wręcz demonstracyjnie okazuje katolikom swoją sympatię, m.in. odwiedzając stację polskich polarników. W Tromsø jest różnie, na poziomie hierarchii grzecznie, niżej obojętnie, czasem z domieszką niechęci. W kontaktach ekumenicznych problemem jest także specyficzny liberalizm tego Kościoła. W ostatnich latach Kościół norweski nie tylko zgodził się na ordynację kobiet, ale także błogosławi związki homoseksualne. Nie zawsze jest to zresztą akceptowane przez jego wiernych. Zwłaszcza na Północy wpływy ma konserwatywny nurt tzw. lestadianów, wywodzących się od szwedzkiego pastora, misjonarza Północy oraz botanika Larsa Laeviego Lae­stadiusa. Jednak część ewangelików szuka kontaktów z katolikami. Widziałem młode luteranki, które w czasie Mszy św. szły w procesji do Komunii z ręką na sercu, jednak jej nie przyjmowały, ale tym gestem prosiły kapłana o błogosławieństwo. Zresztą w ten sam sposób postępują katolicy, którzy z różnych powodów nie mogą przystąpić do Komunii św. Sporo jest także małżeństw mieszanych, w której jedna strona, najczęściej kobieta, jest katolikiem. Widoczne są na przykład Filipinki, które dość często wychodzą za mąż za Norwegów i starają się ich później przyciągnąć do Kościoła. Blisko 40 dzieci uczestniczy w miarę regularnie w dodatkowej katechezie, gdyż w szkołach przekazywana jest jedynie ogólna wiedza o religii. Ponieważ miejscowi katolicy żyją w rozproszeniu, nieraz w katechezie potrzebna jest pomoc rodziców korzystających z dostarczanych im przez parafię materiałów.

Dla Polaków każdego miesiąca odprawiane są w Tromsø dwie Msze św. w języku polskim. Część przychodzi także na Msze św. w języku norweskim, który jest podstawowym językiem komunikacji całej tej wielonarodowej wspólnoty. Katedrę w Tromsø licznie odwiedzają także turyści, których wielka rzesza przybywa tutaj każdego roku. Część z nich to praktykujący katolicy, którzy nie tylko oglądają świątynie, ale także uczestniczą we Mszach św. – Uchodźcy, emigranci, przybywający do nas za pracą, nieraz odnajdują w naszym kościele swój pierwszy dom na obczyźnie – podkreśla ks. Marek. – Nie przeszkadza im bariera językowa czy kulturowa. Przychodzą, gdyż wiedzą, że tutaj jest Pan Jezus, i to pozwala im oswoić samotność. Ważne jest także wsparcie norweskich katolików – podkreśla ks. Marek – zwłaszcza ich pomoc językowa czy znajomość prawa.

Nie zmienia to faktu, że duszpasterstwo w takich warunkach nie jest łatwe. – Wiele wysiłku wymaga po prostu trwanie tutaj – opowiada ks. Marek. – Wiemy, że owoce naszej pracy nie przyjdą szybko. Może trzeba będzie na nie czekać kilka, kilkanaście, a może i sto lat. Czasem dla jednego czy dwóch katolików trzeba przemierzyć setki kilometrów, ale warto to robić, gdyż oni także potrzebują księdza. Norwedzy, poza wieloma innymi rzeczami, uczą nas także cierpliwości. Wiedzą, że trzeba czasem poczekać, aż sztorm się skończy, aby można było iść dalej – dodaje.

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.