Nicejski przełom

Jerzy Szygiel

|

GN 30/2016

publikacja 21.07.2016 00:00

Ostatni atak Państwa Islamskiego we Francji będzie miał poważne konsekwencje społeczne i polityczne.

Tragedia w Nicei 
była kolejnym 
wstrząsem 
dla Francuzów. Spontanicznie 
przynoszą kwiaty 
na miejsce zbrodni. Tragedia w Nicei 
była kolejnym 
wstrząsem 
dla Francuzów. Spontanicznie 
przynoszą kwiaty 
na miejsce zbrodni.
Valery HACHE /AFP PHOTO/east news

Wszystko to trwało nieco ponad 5 minut. 19-tonowa ciężarówka wytoczyła się najpierw na Promenadę Anglików z bocznej uliczki prowadzącej z górnego miasta. Promenada biegnie wzdłuż wybrzeża Zatoki Aniołów, nad którą przed chwilą wybuchały sztuczne ognie. To miała być radosna kulminacja obchodów narodowego święta. Ze scen ustawionych co kilkaset metrów na promenadzie zaczęła dobiegać muzyka. Część z 30-tysięcznego tłumu zaczynała powoli się rozchodzić, inni ruszali do tańca, spacerowali nad zatoką, siadali na tarasach kawiarni. Nikt nie wiedział, że 10 dni wcześniej pewien mężczyzna zarezerwował sobie wynajem ciężarówki, że po wynajmie jeździł nią przez dwa dni przed świętem, by obejrzeć wszystkie wjazdy, że sprzedał swój samochód i opróżnił swoje konto bankowe, że kupił broń u ludzi z albańskiej mafii właśnie po to, by przygotować się do ostatniego przejazdu nad nicejską Zatoką Aniołów.

Miejscy policjanci widzieli z daleka to samo co ci, którzy zaczęli uciekać we wszystkie strony: ponad głowami tłumu górną część zygzakującej ciężarówki, jadącej raz wolniej, raz szybciej, poprzedzanej roztrącanymi ciałami, które wylatywały w górę na kilka metrów. Sama kabina ciężarówki podskakiwała na metr, półtora, kiedy pod jej koła trafiało kilka osób jednocześnie. Jakiś motocyklista próbował ją bezskutecznie zatrzymać, ktoś inny w końcu uczepił się drzwi kabiny od strony kierowcy. Tir się zatrzymał. Kierowca, 31-letni Tunezyjczyk Mohamed Bouhlel, przesunął się na siedzenie pasażera i zaczął strzelać, ale na miejscu byli już policjanci – wkrótce podzielił los swoich licznych ofiar. Leżały za białą ciężarówką, na dystansie niemal dwóch kilometrów, w kałużach krwi, w nienaturalnych pozach, niczym zepsute lalki. Ci, którzy to widzieli, nie zapomną tego do końca życia.

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.