Bezpieczeństwo według Owsiaka

Franciszek Kucharczak

Owsiak narzeka, że musiał postawić płot. Coooo? To tam nie było płotu?

Bezpieczeństwo według Owsiaka

Rozpoczynający się kolejny raz festiwal w Kostrzynie po raz pierwszy ma status imprezy o podwyższonym ryzyku. Jerzy Owsiak widzi w tym szykany ze strony władz (kojarzą mu się z PRL-em) i ubolewa, że musiał postawić płot wokół terenu festiwalu, a także zwiększyć liczbę ochroniarzy.

Cóż, wygląda na to, że ktoś wreszcie nadał „Przystankowi Woodstock” status, na jaki cały czas zasługiwał (choć w tym roku są dodatkowe po temu motywy z racji wydarzeń w Brukseli i Paryżu). Czy to raczej nie jest tak, że teren od początku powinien być ogrodzony? Jeśli na tak wielkim obszarze nie ma płotu, to i nie dziwota, że Owsiak w minionych latach uważał swoją imprezę za najbezpieczniejszą w Polsce. No bo skoro zewsząd można było wejść i łatwo stamtąd zwiać, to w takich warunkach trudno wyłapać rozmaitych dilerów i innych szemranych typów. A skoro niewielu przestępców złapano, no to i wniosek był taki, że to bezpieczna impreza. I tak sobie, wśród medialnych zachwytów, Owsiak z policją spijali z dzióbków. „Róbta co chceta” miało, jak widać, wielorakie znaczenie.

Ktoś pytał ironicznie na Facebooku, czy Campus Misericordiae w Brzegach pod Krakowem też jest ogrodzony. Niepotrzebna ironia. Spotkanie jest objęte najwyższymi standardami bezpieczeństwa. Już dawno odbywały się tam wszelkie możliwe ćwiczenia – z powietrza i z ziemi. Będzie tam też ogromna liczba służb zabezpieczających. Ponadto zawsze na tego rodzaju spotkaniach są porobione sektory, do których nie wejdzie nikt, kto nie ma odpowiedniego biletu i nikt też wyznaczonej strefy samowolnie nie zdoła opuścić.

To tyle, jeśli chodzi o bezpieczeństwo materialne. Zupełnie natomiast nieporównywalne są kwestie bezpieczeństwa jeszcze ważniejszego, bo duchowego. Na ŚDM można będzie duchowo tylko skorzystać. Natomiast w Kostrzynie normą jest raczej duchowe niebezpieczeństwo. Ale o tym niebawem – w następnym tekście.