Za co przepraszać

Franciszek Kucharczak

|

GN 28/2016

publikacja 07.07.2016 00:00

Miłość do postrzelonego nie oznacza szacunku dla pocisku.

Za co przepraszać

Papież w samolocie z Erywania do Rzymu, zapytany o przepraszanie homoseksualistów, powiedział m.in., że chrześcijanie powinni prosić o wybaczenie nie tylko ich, „ale także ubogich, kobiety wyzyskiwane, muszą przeprosić za to, że błogosławili wiele broni, że nie towarzyszyli wielu rodzinom”.

Natychmiast rozległy się triumfalne głosy homolobbystów. – A co na to dyżurni katolicy? – zadrwił na Twitterze Tomasz Lis, a za nim inni, którzy kolejny raz odkryli, że to przełom w stanowisku Kościoła.

Żaden przełom. Przełomem były słowa Jezusa, który kazał miłować nawet nieprzyjaciół, wszystko inne jest tego pochodną. I to prawda, że my, wyznawcy Jezusa, mamy tu sobie wiele do zarzucenia. Brak miłości jest zawsze zły, zawsze jest grzechem. Dlatego jeśli chrześcijanin kogoś krzywdzi, winien się nawrócić i prosić o wybaczenie. I dotyczy to każdego człowieka, obojętnie kim jest i co robi. Do ludzi trzeba mieć szacunek dlatego, że są ludźmi, dziećmi Boga i naszymi braćmi, a nie dlatego, że mają homoseksualne zaburzenia czy inną ułomność. Nie wolno okazywać pogardy nikomu, a jeśli się komuś coś zawiniło, to trzeba przepraszać.

Ja przeprosiłem człowieka z problemem homoseksualnym. Bo kilka lat temu, po długiej i dobrej znajomości, okazałem mu zniecierpliwienie, kiedy akurat potrzebował wsparcia. Przeprosiłem za brak miłości, a nie za to, że nie kocham jego homoseksualizmu, bo i on go nie kocha.

Nie mam szacunku do homoseksualizmu, tak jak nie mam szacunku do raka, AIDS, stwardnienia rozsianego i cukrzycy. To są rzeczy, które weszły na świat przez zawiść diabła. A do czynów homoseksualnych tym bardziej nie mam szacunku, bo są grzechami.

Od kiedy to chrześcijanin ma popierać tworzenie struktur ułatwiających życie w grzechu?

To żadna miłość oklaskiwać ludzi za to, że sobie szkodzą. „Grzeszących upominać” to pierwszy uczynek miłosierdzia, a nie dowód pogardy.

Papież nie każe kochać homoseksualizmu ani przepraszać za sprzeciw wobec działań homolobby. W rzeczonej konferencji prasowej odwołał się do tego, co o homoseksualizmie mówi Katechizm Kościoła Katolickiego. A tam są m.in. słowa o „poważnym zepsuciu” i „nieuporządkowaniu”, jakim są akty homoseksualne. Czytamy, że „są one sprzeczne z prawem naturalnym” i że „w żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane” (2357). Katechizm stwierdza, że ludzie zmagający się z tym problemem wezwani są do czystości (2359). No i jest też mowa, oczywiście, o szacunku do nich. Kto nie szanował, niech przeprasza. Ale tak samo trzeba przeprosić za obojętność, gdy nasi pogubieni bracia próbują wmówić naszym dzieciom, że grzech i deprawacja to cnota i powód do dumy.

Kara za normalność

Katolicki dom opieki dla osób starszych w belgijskiej miejscowości Diest będzie musiał wypłacić odszkodowanie rodzinie zmarłej pensjonariuszki za to, że… utrudniał jej zabicie. Tak orzekł sąd okręgowy w Louvain, wydając wyrok w sprawie, które miała miejsce 5 lat temu. Władze katolickiej placówki nie dopuściły wówczas do chorej 74-letniej kobiety lekarza, który zamierzał dokonać na niej eutanazji. W związku z tym rodzina zabrała kobietę do domu, gdzie podano jej śmiertelny zastrzyk. Sąd uznał, że władze domu opieki nie miały prawa odmówić wykonania eutanazji i zasądził je na odszkodowanie dla rodziny zmarłej w wysokości 6 tys. euro. No tak, to zrozumiałe. Członkowie rodziny ponieśli przecież szkodę – liczyli, że dom opieki dostarczy im poręczną urnę z prochami, a tymczasem musieli taszczyć do domu żywe ciało, tam je zamienić w zwłoki i dopiero wtedy zorganizować utylizację. Wyobrażacie sobie, jakie to nieprzyjemne? I jak tu żyć w domu, w którym ktoś umarł. W Belgii to już nie do pomyślenia.

Prawa dla równiejszych

Partia Ryszarda Petru chce wprowadzenia do polskiego prawa kar – do pięciu lat więzienia – za „mowę nienawiści” pod adresem osób z problemem homoseksualnym. Tego typu inicjatywy były jednym z powodów, dla których Polacy podziękowali poprzedniej ekipie. Skąd więc w Nowoczesnej takie samobójcze zapędy? Cóż, mocno za tym chodzi posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, ta sama, która odkryła, że w Sejmie jest za gorąco, bo Jarosław Kaczyński lubi, gdy jest 26 stopni Celsjusza. To coś tłumaczy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.